Porwała go fala. Trafił na bezludną wyspę
Ponad pięć dni trwały poszukiwania Nelsona Ribeiro, ogrodnika z Rio de Janeiro. Okazało się, że mężczyznę porwała fala. Udało mu się dopłynąć na bezludną wyspę, położoną około półtora kilometra od brzegu. Błagającego o pomoc mężczyznę, zauważył przepływający obok wyspy turysta na skuterze wodnym.
W miniony poniedziałek ogrodnik Nelson Ribeiro opuścił dom, nie mówiąc nikomu, dokąd idzie. Poszedł na plażę Grumari, w zachodniej części Rio de Janeiro. Morze było wzburzone, stał na skale podziwiając odpływ. Nagle ogromna fala wciągnęła go do morza.
Mężczyźnie udało się utrzymać na powierzchni wody. Prąd zepchnął go półtora kilometra od brzegu, na bezludną wyspę Palmas.
Spędził pięć dni na bezludnej wyspie
Mężczyzna przyznał, że najtrudniejsza była pierwsza noc. Było mu przeraźliwie zimno. Rano znalazł jednak opuszczony namiot, najprawdopodobniej należący do rybaków. Znalazł w nim dwie cytryny i dwie butelki wody.
- Zmieszałem słodką wodę ze słoną i piłem ją przez wszystkie te dni. Zjadłem też cytryny, razem ze skórką - opowiadał.
"Zjadłem kawałek spalonego drzewa"
Mężczyzna twierdzi, że w środę próbował wrócić na ląd. Wszedł do wody i starał się odpłynąć od wyspy. Niestety, prąd był zbyt silny. Wyczerpany wrócił do namiotu.
- Byłem tak głodny, że zjadłem kawałek spalonego drzewa. To był zły pomysł, tylko bardziej chciało mi się pić - opowiada.
Ribeiro zrobił wtedy flagi, ze znalezionych w namiocie szmat i wywiesił je na plaży. Miał nadzieję, że ktoś je zauważy.
Pomoc nadeszła po pięciu dniach
- W sobotę zobaczyłem mężczyznę, który płynął w pobliżu wyspy na skuterze wodnym. Zdjąłem koszulę, zacząłem nią machać i krzyczeć - opowiada. Turysta odpłynął jednak. Ribeirze wydawało się, że już nikt mu nie pomoże.
Pomoc jednak nadeszła. Turysta zauważył błagającego o pomoc człowieka na bezludnej wyspie. Zawiadomił odpowiednie służby, które przypłynęły po Ribeirę.
Źródło: globo.com