ŚwiatPortugalia zastanawia się, czy karać za aborcję

Portugalia zastanawia się, czy karać za aborcję

W ostatnim dniu kampanii przed referendum w sprawie karania za aborcję premier Portugalii Jose Socrates wezwał wyborców do głosowania za zmianą obowiązującej - zakazującej tego - ustawy. Jego zdaniem pozwoli to zlikwidować podziemie aborcyjne.

09.02.2007 21:55

Według ostatnich sondaży zamiar głosowania "tak" wyraża od 53,1% do 58,7% wyborców, a "nie" - od 33 do 46%. Jeśli zwycięży "nie", ustawa będzie nadal obowiązywać - powiedział szef rządu portugalskich socjalistów.

Pytanie, na które będą odpowiadali w niedzielę portugalscy wyborcy, brzmi: "Czy zgadzasz się na depenalizację dobrowolnego przerywania ciąży w ciągu jej pierwszych 10 tygodni, jeśli taka jest decyzja kobiety, i na przeprowadzanie aborcji w autoryzowanych zakładach leczniczych?".

Obecna ustawa, pochodząca z 1984 r., przewiduje karę do trzech lat więzienia dla kobiety, która podda się nielegalnej aborcji, i od dwóch do ośmiu lat więzienia dla lekarza, który jej dokona.

Ustawa pozwala jednak na aborcję w ciągu pierwszych 12 tygodni ciąży, jeśli jest ona wynikiem gwałtu bądź zagraża zdrowiu względnie życiu kobiety.

Zwolennicy zmiany obecnej ustawy w swej kampanii atakowali lekarzy, którzy w oficjalnym miejscu pracy, w szpitalach publicznych, powołując się na obowiązujące prawo odmawiają przeprowadzania aborcji, ale czynią to za wysokie honoraria prywatnie.

Część spośród ruchów katolickich, prowadzących konsekwentną kampanię przeciwko zmianie ustawy, wzywa wyborców do niegłosowania. Wstrzymanie się od udziału w referendum zapowiada 40,5% do 44,8% wyborców. Jeśli do głosowania nie pójdzie ponad 50% uprawnionych, referendum będzie nieważne.

Próba depenalizacji aborcji nie powiodła się portugalskiej lewicy i innym jej zwolennikom już w referendum w 1998 roku, kiedy "nie" uzyskało nieco ponad 50%, absencja zaś wyniosła 68%.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)