"Porażka Cimoszewicza to jak mecz Legii z FC Barceloną"
Jedną z głównych przyczyn porażki Włodzimierza Cimoszewicza w walce o fotel szefa Rady Europy była znacząca przewaga Norwegii nad Polską na arenie międzynarodowej - podkreślił przewodniczący frakcji Socjalistów w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE Andreas Gross. Według niego, wybory przypominały piłkarski mecz między przeciętniakiem i mistrzem - "Legią Warszawa a FC Barceloną".
30.09.2009 | aktual.: 30.09.2009 12:04
Szwajcarski delegowany w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE powiedział, że Polacy ani sam Cimoszewicz "nie powinni być smutni ani sfrustrowani, że on przegrał". - Mogę powiedzieć Polakom, że Cimoszewicz zrobił tak znakomitą i bogatą kampanię, że socjaldemokraci z żadnego innego państwa, w tym także Szwajcarii, nie zdołali z nim wygrać (by dostać się do finałowej rywalizacji o fotel szefa RE)" - podkreślił Gross. - Czasem nie jest się winnym swojej porażki. To rywalizacja - dodał.
Gross przyznał, że nie jest zaskoczony zwycięstwem Thorbjoerna Jaglanda w starciu z Cimoszewiczem. Jego zdaniem, składa się na to "wiele przyczyn". - Jagland zaczął kampanię rok temu, a Cimoszewicz kilka miesięcy temu. Norweg wydał ogromne sumy pieniędzy na kampanię przedwyborczą, odwiedził każdą stolicę (państw RE) dwa czy trzy razy. Znał od dawna wszystkie rządy państw, miał w nich dużo kontaktów, gdyż był wcześniej premierem i ministrem spraw zagranicznych - powiedział Gross.
Przede wszystkim jednak Gross położył nacisk na dużo silniejszą pozycję Norwegii od Polski na arenie międzynarodowej. - Norwegia jest bardzo bogatym krajem, który wydaje wielkie środki na politykę zagraniczną - trzy razy więcej niż Szwajcaria. Kraj ten ma bardzo duże osiągnięcia w obronie praw człowieka i w Radzie Europy - powiedział.
- W piłce nożnej Legia Warszawa nie może wygrać z FC Barcelona czy Realem Madryt - zaznaczył Gross. Ale jego zdaniem Cimoszewicz nie ma powodów do wstydu, gdyż "nie przegrał 0:3".
Pytany, czy o słabym poparciu dla polskiego kandydata mogła zdecydować jego rzekoma niechęć do Rosji, jak twierdzili niektórzy, Gross zaprzeczył, mówiąc: - Może polski prezydent jest antyrosyjski, ale nie Cimoszewicz. Dodał, że polski kandydat w wyważony sposób wypowiadał się o Rosji i pod tym względem nie różnił się od Jaglanda.
Gross zauważył też, że na wyborze niektórych delegatów w RE mogła zaważyć obawa przed oddaniem kolejnego ważnego stanowiska w Europie Polakowi po niedawnym wyborze Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego. - Może niektórzy mówili, że Polacy mają już stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego, nie potrzebują mieć wszystkiego - powiedział Gross. Jednak dodał, że nie było to takie ważne przy głosowaniu.