Porachunki pseudokibiców w Łodzi. W ruch poszły kije, siekiera i race
W sobotę rano na ulicy Łagiewnickiej w Łodzi kilku zamaskowanych mężczyzn zatrzymało przejeżdżającego mercedesa i zaatakowało jego pasażerów. W ruch poszły kije, siekiera i kibicowskie race. Mercedes spłonął. Dwóch poparzonych mężczyzn trafiło do szpitala.
Rano w Łodzi doszło do nietypowego wypadku drogowego, w którym zderzyły się dwa samochody. Jeden z nich spłonął. Dwie osoby z poparzeniami trafiły do szpitala. Wkrótce okazało się jednak, że nie był to wypadek, a bestialski napad.
Na razie niewiele wiadomo o uczestnikach zdarzenia: napadniętych i napastnikach. Ci pierwsi jechali mercedesem ul. Łagiewnicką. Napastnicy prawdopodobnie mieli trzy auta. Jednym z nich - zielonym nissanem staranowali mercedesa wyjeżdżając z bocznej ulicy. Drugie auto - hyundai - zablokowało przejazd ul. Łagiewnicką. Trzecie auto napastników stało trochę dalej.
Wkrótce po zatrzymaniu mercedesa i zablokowaniu mu drogi ucieczki, zamaskowani napastnicy wyskoczyli ze swoich samochodów i zaczęła się bijatyka. W ruch poszły kije bejsbolowe, a nawet siekiera, którą jeden z napastników tak mocno uderzył w mercedesa, że aż złamał się jej trzonek. Do nissana ktoś wrzucił odpaloną racę. To prawdopodobnie ona była przyczyną pożaru.
Według świadków w bójce brało udział ok. 10 osób. Uciekli, zanim przyjechała policja.
Dwóch poparzonych mężczyzn trafiło do szpitala. Jeden z nich już wypisał się na własne żądanie. Rozmawiają z nim policjanci.
Policja poszukuje pozostałych uczestników bójki.
- Wyjaśniamy szczegółowo okoliczności tego zdarzenia. Zabezpieczany jest monitoring, będziemy go analizować, by wyjaśnić dokładny przebieg zdarzenia Wszystkich ewentualnych świadków prosimy o kontakt z numerem alarmowym 997 lub z dyżurnym Komendy Miejskiej Policji w Łodzi - powiedział Radiu Łódź nadkom. Adam Kolasa z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Źródło: expressilustrowany.pl, radiolodz.pl