Popełnili błędy w sprawie Olewnika, teraz znowu nadzorują!
Wysocy rangą prokuratorzy, którzy w 2004 r. bezpośrednio nadzorowali sprawę uprowadzenia Krzysztofa Olewnika, obecnie nadzorują postępowanie w sprawie śmierci Sławomira Kościuka – ustaliła „Gazeta Polska”. Powieszonego Kościuka znaleziono w celi płockiego więzienia trzy dni po skazaniu go na dożywocie za porwanie i zabójstwo biznesmena. Minister Ćwiąkalski wielokrotnie mówił, że w sprawie Olewnika nastąpiło wiele zaniedbań. Dlaczego więc ci sami ludzie nadal odgrywają kluczową rolę w śledztwie bezpośrednio związanym z tą sprawą?
Prokuratorzy, o których mowa, to Bogusław Michalski, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie (w lutym 2002 r. przeforsował zwolnienie z aresztu Edwarda Mazura, podejrzewanego o zlecenie zabójstwa szefa Policji Marka Papały), i jego zastępczyni Ludmiła Tomaszewska. W 2004 r. pełnili te same funkcje co obecnie. Obydwoje po objęciu fotela ministra sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobro zostali odwołani w listopadzie 2005 r. Wrócili na swoje stanowiska, gdy szefem resortu sprawiedliwości został Zbigniew Ćwiąkalski. Kolejną osobą, która nadzorowała śledztwo w sprawie Olewnika, jest Alina Janczarska, była szefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Janczarska pracuje dziś w Biurze Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej i zajmuje się nadzorem nad najpoważniejszymi śledztwami. Obecnie Michalski i Tomaszewska nadzorują prokuraturę płocką, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Sławomira Kościuka.
Powstanie zespół specjalistów
„Gazeta Polska” dotarła do informacji, że prokuratura warszawska dwukrotnie, niestety bezskutecznie, zwracała się w latach 2002–2004 do elitarnych formacji policyjnych o pomoc. W aktach podręcznych śledztwa są dwa pisma w tej sprawie. Pierwsze pochodzi z okresu, gdy sprawę prowadził Wydział Śledczy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Prokuratorzy zwrócili się z wnioskiem do komendanta stołecznego Policji, by czynności w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika podjął wydział terroru kryminalnego, jednak do tego nie doszło. Drugie pismo zostało skierowane do komendanta głównego Policji z wnioskiem, by sprawą zajęli się policjanci z Centralnego Biura Śledczego KGP. Także i to pismo pozostało bez echa do momentu, gdy sprawą zajął się wydział do zwalczania przestępczości zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledztwo dotyczące porwania Krzysztofa Olewnika będzie prowadziło ośmiu najlepszych policjantów z Biura Spraw Wewnętrznych, CBŚ i biura kryminalnego– zapowiedział w ubiegłym tygodniu komendant główny Policji Andrzej Matejuk. Na spotkaniu, w którym uczestniczył m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, wicepremier Grzegorz Schetyna i wiceminister spraw wewnętrznych Adam Rapacki, ustaliliśmy, że musi powstać bardzo dobry zespół, żeby wszystko wyjaśnić. W jego skład wejdą wybitni specjaliści z zakresu zwalczania terroryzmu, ale i zwalczania porwań dla okupu – stwierdził Matejuk.
Łaskawi prokuratorzy
Śledztwo w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika zostało wszczęte w sierpniu 2001 r., po uprowadzeniu biznesmena. Początkowo prowadził je komisariat w Starej Białej pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Sierpcu. W listopadzie 2002 r., po interwencji rodziny Olewników, sprawa trafiła do Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Kilku osobom, w tym Sławomirowi Kościukowi, prokuratorzy postawili zarzuty wyłudzenia pieniędzy od rodziny Olewników w zamian za przekazywane im informacje o uprowadzeniu Krzysztofa. Co ciekawe, nikt wówczas nie był aresztowany, a prokuratura chciała skierować akty oskarżenia (także przeciwko Kościukowi) jedynie w związku z wyłudzeniem pieniędzy od rodziny Olewników. W tym czasie sprawę nadzorowali szef Prokuratury Apelacyjnej Bogusław Michalski, jego zastępczyni Ludmiła Tomaszewska i szefowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Alina Janczarska.
Pomocnicy Olewników
Rodzina Olewników wynajęła też prywatnych detektywów, m.in. Krzysztofa Rutkowskiego, i adwokatów.
Przy sprawie Olewnika pracowało kilku moich pracowników. Olewnik zapłacił nam 20 tys. zł, a nie milion, jak powiedział były szef MSWiA, Janusz Kaczmarek. To ledwie pokryło koszty, jakie ponieśliśmy– mówi „GP” Krzysztof Rutkowski. Przy sprawie Olewnika stworzyła się obecnie grupa ludzi, która próbuje wykorzystać ją do rozgrywek ze mną– dodaje.
Pełnomocnikiem rodziny Olewników był Wojciech Brochwicz, były wiceminister MSWiA, później pełnomocnik Janusza Kaczmarka w sprawie tzw. afery gruntowej. Jak wcześniej pisała „GP”, Brochwicz pracował m.in. dla Ryszarda Krauzego, UOP, Straży Granicznej i PO. Rodzina Olewników poznała Brochwicza przez jego znajomego, a ich adwokata, Józefa Borkowskiego.
Pan Brochwicz miał nasze pełnomocnictwo. Obecnie nie jest czynnym pełnomocnikiem. Być może jednak będzie nas reprezentował w wyjątkowych sytuacjach– mówi „GP” Włodzimierz Olewnik, ojciec zamordowanego biznesmena. Rodzina interweniuje w ministerstwie
W 2004 r., po kolejnej interwencji najbliższych uprowadzonego biznesmena, tym razem u Kazimierza Olejnika, sprawa trafiła do wydziału zwalczania przestępczości zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Przekazałem tę sprawę do wydziału zwalczania przestępczości zorganizowanej w drugiej połowie 2004 r., po spotkaniu z rodziną Olewników. To było konieczne, ponieważ popełniono podczas tego śledztwa zbyt wiele błędów i nieprawidłowości. Poleciłem też, by sprawę zabrano z policji radomskiej i zorganizowano w CBŚ specjalny zespół do jej wyjaśnienia– mówi „GP” Kazimierz Olejnik, były zastępca prokuratora generalnego ds. przestępczości zorganizowanej w rządzie Leszka Millera.
Od tego momentu sprawa była prowadzona niemal od początku. Zaczęto badać wszystkie wcześniejsze tropy, które doprowadziły do zatrzymania w listopadzie 2005 r. dziewięciu osób związanych z porwaniem. Wśród nich znalazł się Sławomir Kościuk, jak się później okazało – jeden z zabójców Krzysztofa Olewnika.
„Pęknięcie” Kościuka było kwestią czasu. To nie był twardy bandzior, jak go teraz przedstawiają media. Już po aresztowaniu wiele powiedział i było jasne, że w końcu opowie o szczegółach, licząc na nadzwyczajne złagodzenie kary– wspomina jeden z policjantów znających szczegóły śledztwa.
Błędy prokuratorów
Śledztwo przeciągało się, ponieważ prokuratorzy od początku musieli przeanalizować akta.
Wiosną 2006 r. zniecierpliwiona rodzina Olewników interweniuje po raz kolejny, tym razem u ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Podczas spotkania Ziobry, Bogdana Święczkowskiego – ówczesnego szefa Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej – i Janusza Kaczmarka, szefa Prokuratury Krajowej, zapadła decyzja o przeniesieniu śledztwa do Olsztyna.
Tamtejsza prokuratura miała sukcesy dotyczące śledztw związanych z porwaniami i dlatego tam trafiło śledztwo w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika– mówi „GP” Zbigniew Ziobro.
Olsztyńska prokuratura przejęła dochodzenie, w którym było już aresztowanych jedenaście osób. W trakcie postępowania do aresztu trafiło dwóch kolejnych porywaczy. Sławomir Kościuk, po prawie rocznym areszcie, zdradza szczegóły porwania i wskazuje miejsce ukrycia zwłok Krzysztofa Olewnika.
Dziś już wiadomo, że w trakcie śledztwa popełniono wiele błędów. Jak ustaliliśmy, policja nie zajęła się m.in. wątkiem bliskiej znajomej Krzysztofa Olewnika, która po jego zaginięciu związała się z wołomińskim gangsterem Jackiem Klepackim ps. „Klepak”. Został on zastrzelony w 2002 r. w Mikołajach, niedawno jego zabójca został skazany. Co ciekawe, w czerwcu 2004 r. dwóm funkcjonariuszom Komendy Wojewódzkiej w Radomiu ukradziono z samochodu 16 tomów akt dotyczących sprawy Krzysztofa Olewnika. Policjanci mieli wówczas informację, że za kradzieżą akt może stać grupa wołomińska, jednak nigdy tego nie wyjaśniono.
Kolejnym nierozwikłanym przez śledczych wątkiem była sprawa rozliczeń dotyczących handlu stalą. Chodzi o firmę Krup Stal, której współwłaścicielem był Krzysztof Olewnik. Leszek Misiak, Marta Piotrowicz
Do porwania Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina pod Płockiem (woj. mazowieckie), doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Rodzina Olewników należy do najzamożniejszych biznesmenów w rejonie Płocka. Miała dobre kontakty z prominentnymi politykami SLD.
Sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 r. okup przekazano, jednak uprowadzony biznesmen nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Proces w tej sprawie, której akta liczą 112 tomów, toczył się od października 2007 r. 31 marca Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch zabójców Olewnika – Sławomira Kościuka i Roberta Pazika na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Kilka dni później – czwartego kwietnia – Kościuk popełnił samobójstwo. Powiesił się na prześcieradle w celi aresztu w Płocku. Śledztwo w tej sprawie wszczęła tamtejsza prokuratura rejonowa.
W czerwcu 2007 r. samobójstwo popełnił też Wojciech F. (szef gangu, który porwał Olewnika). Śledczy zamierzali przypisać mu tzw. sprawstwo kierownicze. W jego organizmie znaleziono alkohol i śladowe ilości amfetaminy. Tuż przed śmiercią F. był przesłuchiwany przez policjantów z Centralnego Biura Śledczego.