Ponowny proces policjantów oskarżonych o śmiertelne postrzelenie
Ponowny proces czterech policjantów,
oskarżonych o udział w strzelaninie, w której w kwietniu 2004
roku zginął 19-latek, a jego rówieśnik został ciężko ranny,
rozpoczął się w Poznaniu.
13.03.2008 13:00
W pierwszym procesie sąd uniewinnił policjantów. Wyrok ten został uchylony w apelacji, Sąd Apelacyjny zwrócił uwagę m.in. na liczne niewyjaśnione wątpliwości.
Prokuratura zarzuca policjantom niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień, za co grozi kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
Policjanci po niedokładnej obserwacji poszukiwanego przestępcy, godząc w bezpieczeństwo ruchu drogowego, bez transparentnego oznakowania, narazili zdrowie i życie jadących samochodem pokrzywdzonych i przypadkowych świadków - powiedział, odczytując akt oskarżenia prok. Marek Jabłega z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Według prokuratury, policjanci popełnili błędy proceduralne, które napędziły koło zamachowe wydarzeń, prowadzących do tragicznych następstw.
Jeżeli była to próba zatrzymania pojazdu, to policjanci powinni dysponować latarką z czerwonym światłem lub specjalną tarczą sygnalizacyjną, a ich samochód powinien mieć zamontowane błyskające niebieskie światło - dodał prokurator.
Funkcjonariusze nie przyznają się do winy i odmawiają składania wyjaśnień. Rozprawa rozpoczęła się od rozpatrzenia wniosku oskarżycieli posiłkowych, aby sprawa została zwrócona do prokuratury, która powinna sprawdzić czy policjanci strzelając do zatrzymywanego samochodu nie mieli zamiaru zabić kierowcy i pasażera, czyli zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo.
Sąd nie uwzględnił tego wniosku, uzasadniając tę decyzję tym, że w akcie oskarżenia nie ma braków formalnych, które pozwalają na zwrot aktu oskarżenia do prokuratury.
Do strzelaniny doszło w nocy 29 kwietnia 2004 r. Policjanci chcieli zatrzymać i wylegitymować kierowcę samochodu marki rover. Podejrzewali, że jedzie nim groźny, poszukiwany przez nich przestępca. Kiedy kierowca samochodu nie chciał się zatrzymać, funkcjonariusze oddali w stronę auta 39 strzałów. Kierowca rovera zginął na miejscu, a pasażer został ciężko ranny. Okazało się, że autem jechały przypadkowe osoby.
Dawid Lis - ranny w tej strzelaninie - otrzymał prawomocnym wyrokiem sądu 900 tys. zł odszkodowania i comiesięczną rentę w wysokości 2 tys. złotych. (mg)