Ponad tona śniętych ryb i wypływają kolejne. "Tragiczny widok"
Ponad tonę śniętych ryb wyciągnęli od soboty żołnierze i strażacy ze zbiornika wodnego Stary Lubliniec. - Tragiczny widok, przykro się patrzy. Można było tego uniknąć - mówi Wirtualnej Polsce wędkarz, pan Janusz. Jak podkreśla, razem z kolegami mają w tej sprawie wiele zarzutów do zarządcy zalewu, które przekazali już wojewodzie.
08.07.2024 17:30
Na terenie zbiornika wodnego "Stary Lubliniec" w gminie Cieszanów stwierdzono w weekend masowe śnięcie ryb. Na powierzchni zalewu odkryto ich ponad tonę. Na miejsce wezwano lokalnych samorządowców, inspekcję weterynaryjną, przedstawicieli Wód Polskich i straż pożarną. Okazało się, że do pomocy trzeba zaangażować także wojsko.
Wojewoda Teresa Kubas-Hul poinformowała media, że szef MON wyraził zgodę na wysłanie na miejsce żołnierzy 20 PBOT. - Działania te mają na celu nie tylko usunięcie martwych ryb z powierzchni zbiornika, ale również zapobieżenie dalszemu pogorszeniu się jakości wody. Uruchomienie pomp do natlenienia wody jest kluczowym elementem w ratowaniu reszty ryb i stabilizacji ekosystemu zbiornika "Stary Lubliniec" - przekazała.
Mimo prowadzonej od soboty akcji śnięte ryby nadal wypływają. Jak informują Wirtualną Polskę wędkarze w ich ocenie na zbiorniku doszło do wielu zaniedbań, co zgłosili już do wojewody.
"Tragiczny widok". Wędkarze alarmowali
- Mamy wiele zarzutów do zarządców zbiornika, o których informujemy odpowiednie służby. Jeśli zarzuty się potwierdzą, to osoby odpowiedzialne za tę sytuację zostaną pociągnięte do odpowiedzialności - mówi pan Janusz.
- Tragiczny widok, przykro się patrzy. Można było tego uniknąć - uważa nasz rozmówca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teresa Kubas-Hul potwierdza, że została poinformowana o zarzutach wędkarzy. Zapowiedziała podjęcie działań w tej sprawie. Podkreśla jednak, że wstępne wyniki nie wskazują na skażenie wody.
Z komunikatu Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie wynika, że przeprowadzone były dwa pomiary natlenienia wody w tym zbiorniku. Pierwszy wskazał 2,1 mg O2/l, a drugi 1,8 mg O2/l, co pozwala stwierdzić, że ryby zginęły na skutek przyduchy. "Woda o wystarczającym natlenieniu charakteryzuje się wartością ok. 6,5–10 mg O2/l, natomiast dla ryb nie powinna ona spadać poniżej 4 mg O2/l" - czytamy w informacji RZGW.
W tej sytuacji jedynym ratunkiem dla zbiornika jest jego odmulenie. Wędkarze zwracają uwagę, że do podobnego zdarzenia dochodziło już wcześniej, ale tym razem skala jest największa. Domagają się podjęcia w tej sprawie konkretnych działań.
Śnięte ryby w pobliżu popularnego kąpieliska
Kilka dni wcześniej śnięte ryby pojawiły się w potoku Czernisławka, który zasila Jezioro Sieniawskie, będące popularnym kąpieliskiem i zbiornikiem, gdzie znajduje się ujęcie wody m.in. dla Krosna. Tam doszło masowego do zatrucia ryb, a sprawcy poszukuje policja.
Piotr Konieczny, dyrektor biura okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Krośnie wymienia, że padły tam kiełbie Kesslera, długowąse, piekielnice, ale także klenie, szczupaki, okonie, płocie, węgorze i raki szlachetne. Łącznie kilkadziesiąt kilogramów ryb. Na miejsce wezwano inspektorów jasielskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
WIOŚ o zanieczyszczeniu wody: Wyczuwalny zapach gnojówki
"Na analizowanym odcinku potoku nie stwierdzono wylotów kanalizacyjnych. Na prawym brzegu w miejscu, gdzie znajduje się bezpośredni zjazd do koryta potoku z pobliskiej drogi asfaltowej, widoczne były ślady oraz wyczuwalny bardzo mocno zapach gnojówki lub gnojowicy" - poinformował WIOŚ w przesłanym nam komunikacie. Jak dodano, powyżej tego miejsca woda miała naturalne zabarwienie, nie stwierdzono śladów zanieczyszczenia.
Zobacz także
Pracownicy rzeszowskiego oddziału Centralnego Laboratorium Badawczego GIOŚ w Warszawie pobrali dwie próbki wody: jedną w górnym odcinku zanieczyszczenia, a drugą w dolnym odcinku potoku. Jak informuje WIOŚ – Wstępne wyniki badań wykazały w obu próbkach niską zawartość tlenu rozpuszczonego oraz dużą przewodność elektrolityczną właściwą. Wartość odczynu pH mieściła się w granicach od 7,7 do 7,9. Dalsze wyniki badań będą znane po zakończeniu analiz.
Śledztwo ma wyłonić sprawcę zanieczyszczenia. Na ten moment nie wiadomo, ile gnojowicy trafiło do potoku.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski