Ponad pół tysiąca aut dla rządu
Kiedy w zeszłym tygodniu resort obrony wycofał się z zamiaru rozszerzenia kręgu osób, które mają prawo do samochodu służbowego, postanowiliśmy zrobić przegląd rządowej floty samochodowej. Wynika z niego, że polski rząd ma do dyspozycji ponad pół tysiąca aut - czytamy w "Rzeczpospolitej".
25.06.2008 | aktual.: 25.06.2008 11:13
Wśród wszystkich resortów Ministerstwo Obrony Narodowej jest zaś niekwestionowanym rekordzistą. Resort obrony i dowództwo sił zbrojnych mają w swoich garażach ponad 100 aut. Tak licznej floty samochodowej nie ma nawet Kancelaria Premiera. Do jej obsługi służy bowiem 78 pojazdów.
Inny rządowy moloch – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji – też pozostaje daleko w tyle. Ma do dyspozycji 49 samochodów osobowych, sześć ciężarowych, ciągnik i trzy autobusy.
Pod względem liczebności floty samochodowej do rządowej czołówki należą jeszcze Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Finansów oraz resort infrastruktury. MSZ ma do obsługi swoich urzędników 57 samochodów, Ministerstwo Infrastruktury – 40, a resorty sprawiedliwości i finansów po 27.
Kiedy było się w opozycji, łatwo było mówić o oszczędnościach. Teraz widać, że podejmowanie takich decyzji nie przychodzi łatwo, bo w gruncie rzeczy nic się nie zmienia – komentuje Jan Dziedziczak, rzecznik rządu PiS.
Po wyborach premier Donald Tusk nakazał co prawda zmniejszyć swoją kolumnę z trzech do dwóch samochodów. W czasach poprzedniego rządu po dwa auta jeździły z wicepremierami. Teraz wozi ich jedno. W ministerstwach oszczędności jednak nie widać.
W Niemczech istnieją dwie kategorie rządowych samochodów służbowych. Pierwsza to tzw. samochody osobiste stojące do dyspozycji szefa rządu, ministrów, sekretarzy stanu i dyrektorów departamentów. Druga kategoria to auta parku samochodowego resortów. Korzystają z nich urzędnicy na podstawie specjalnych zezwoleń. Każde ministerstwo ma specjalny budżet na utrzymanie parku samochodowego.
Szwedzki rząd ma do dyspozycji 16 samochodów z szoferami. Żaden z ministrów nie ma własnego służbowego auta. Za każdym razem, gdy minister potrzebuje limuzyny, musi złożyć specjalne podanie.