Ponad 2 mln Niemców poznało treść swoich teczek
Ponad dwa miliony osób śledzonych przez
wschodnioniemiecką policję polityczną Stasi skorzystało w
minionych 15 latach z prawa do dostępu do swych teczek -
poinformowała w Berlinie Marianne Birthler, szefowa
urzędu przechowującego akta byłego NRD-owskiego ministerstwa
bezpieczeństwa państwa.
02.01.2007 | aktual.: 02.01.2007 18:43
Piętnaście lat temu, 2 stycznia 1992 roku, pierwsze spośród osób poszkodowanych przez Stasi przekroczyły próg archiwum, by zapoznać się z treścią gromadzonych przez bezpiekę dokumentów na ich temat.
W oświadczeniu wydanym z okazji rocznicy Birthler napisała, że ponad dwa milionów wniosków o wgląd do akt to "ponad dwa miliony decyzji przeciwko zapomnieniu". Przypomniała, że decyzja udostępnienia archiwów Stasi była bardzo kontrowersyjna, a wielu polityków i prawników obawiało się naruszenia przepisów o ochronie danych osobowych. Ostrzegano wręcz przed morderstwami i zabójstwami- podkreśliła szefowa urzędu.
"Dziś wiemy, że ludzie obchodzą się bardzo rozważnie z wiedzą pozyskaną z akt Stasi. Od momentu otwarcia archiwów 15 lat temu nie jest znany ani jeden przypadek zemsty na zdemaskowanym szpiclu" - czytamy w oświadczeniu.
Birthler wezwała Niemców do dalszego korzystania z archiwum jej urzędu. Chodzi o prawdę, o decyzje przeciwko wypieraniu (tych spraw) ze świadomości, przeciwko zapomnieniu i tworzeniu legend- podkreśliła.
Dodała, że w aktach policyjnych znajdują się także liczne dowody odwagi cywilnej obywateli. Dobrze, że te historie nie ulegną zapomnieniu - zauważyła Birthler.
Niezależnie od udostępniania poszkodowanym ich teczek, urząd Birthler sprawdza pod kątem ewentualnej współpracy ze Stasi przeszłość osób obejmujących ważne stanowiska w niemieckich instytucjach politycznych, sądowniczych i sportowych.
Niemiecki parlament przedłużył w grudniu o kolejne pięć lat lustrację urzędników państwowych, ograniczając jednak krąg osób podlegających sprawdzeniu.
Największe niemieckie partie chciały początkowo zaprzestać od tego roku rutynowego prześwietlania urzędników. Lustracja miałaby być możliwa tylko wtedy, gdy istnieją konkretne podejrzenia wobec osoby obejmującej stanowisko. Pod naciskiem organizacji reprezentujących ofiary komunistycznego reżimu CDU/CSU i SPD zmieniły projekt ustawy.
Lustracji będą musieli nadal poddawać się ministrowie rządu centralnego oraz rządów landowych, deputowani Bundestagu i landtagów, sędziowie, wysocy urzędnicy państwowi oraz funkcjonariusze sportowi. Nowa ustawa ułatwia dziennikarzom i naukowcom dostęp do archiwów.
Jacek Lepiarz