Ponad 160 tys. zł odszkodowania dla niesłusznie skazanych
Dwie kwoty odszkodowania sięgające ponad 80
tys. zł zasądził Sąd Okręgowy we Wrocławiu dla
dwóch młodych mężczyzn niesłusznie aresztowanych i skazanych za
zabójstwo starszego mężczyzny. Wyrok jest nieprawomocny.
24.10.2005 | aktual.: 24.10.2005 15:20
Dwaj, obecnie 23-letni, mieszkańcy Lubina (Dolnośląskie) zostali skazani na kary po 13 lat więzienia za zabójstwo emerytowanego górnika, do którego doszło w 2000 roku. Po trzech latach pobytu w zakładzie karnym zostali wypuszczeni na wolność, ponieważ do zbrodni przyznali się prawdziwi sprawcy morderstwa.
Wrocławski sąd uznał, że w tej sprawie odszkodowania i zadośćuczynienie należy się obu mężczyznom. Obaj podczas pobytu w więzieniu stracili zdrowie. Leczą się psychiatrycznie i muszą być pod stałą opieką lekarzy. Z tego powodu nie mają też możliwości podjęcia pracy - uzasadniała wyrok sędzia Beata Kinstler.
Jeden z niesłusznie skazanych, Krzysztof Tybirski, domagał się 214 tys. zł odszkodowania, drugi - Kazimierz P. (zabronił mimo wcześniejszej zgody podawania swojego nazwiska) żądał mniej, bo 50 tys. zł.
Tybirski powiedział, że nie jest zadowolony z przyznanej kwoty. Nic, żadna kwota, nie jest mi w stanie zwrócić tych trzech lat. Niech sąd pójdzie siedzieć na tyle czasu, niech śpi na podłodze. Ciekawe, czy wtedy te 80 tys. byłoby dla nich odpowiednią kwotą - powiedział niesłusznie skazany mężczyzna. Dodał, że decyzję o ewentualnym odwołaniu się od wyroku podejmie po konsultacji ze swoim pełnomocnikiem.
Rzecznik prasowy wrocławskiego sądu Bogusław Tocicki powiedział, że w ubiegłym roku w sądzie za niesłuszne pozbawienie wolności 21 osobom zasądzono łącznie około 200 tys. zł. 7 października 2000 roku w Lubinie syn emerytowanego górnika odkrył zmasakrowane zwłoki swojego ojca. 91-letni mężczyzna zajmujący część domku jednorodzinnego został zamordowany. Na motyw rabunkowy wskazywało splądrowane mieszkanie. Prokuratura o dokonanie zbrodni oskarżyła dwóch mieszkających w sąsiedztwie 18-latków oraz ich 15-letniego kolegę, Łukasza N., którego akta, ze względu na młody wiek, wyłączono do odrębnego postępowania.
Według sporządzonego wtedy aktu oskarżenia, w nocy z 6 na 7 października 2000 roku Krzysztof Tybirski i Kazimierz P., pozostawiając na czatach 15-latka, włamali się do domu Karola P. Tam obezwładnili go, skrępowali mu ręce i nogi, zadając przy tym szereg ciosów, kopiąc po całym ciele i głowie, a następnie okradli swoją ofiarę. Odniesione obrażenia spowodowały śmierć właściciela mieszkania.
Taką wersję zdarzeń prokuratura ustaliła, opierając się na zeznaniach Łukasza N. Jego wyjaśnienia były jedynym dowodem na udział 18-latków w przestępstwie, bowiem, jak w akcie oskarżenia przyznaje prokurator, żaden ze zbadanych dowodów z miejsca przestępstwa "nie wykazywał zgodności śladów z materiałami porównawczymi pochodzącymi od oskarżonych". Powołani w sprawie biegli, którzy badali Łukasza N., stwierdzili u niego "rozwój umysłowy obniżony do poziomu lekkiego upośledzenia", nie widząc jednak podstaw do odmówienia wiarygodności jego słowom.
Sąd Okręgowy w Legnicy również uwierzył 15-latkowi, mimo że ten wielokrotnie wycofywał się, również przed sądem, ze swojej wersji zdarzeń, podając np. nazwiska innych kolegów jako tych, którzy mieli dokonać zbrodni. Łukasz N. tłumaczył, że został pobity przez policjantów, którzy pierwsi go przesłuchiwali.
Obaj wskazani przez niego i oskarżeni przez prokuraturę mężczyźni przez cały proces nie przyznawali się do morderstwa. Tybirski miał alibi potwierdzone przez całą rodzinę (nocował w tym czasie w domu). Drugi oskarżony spał w feralną noc w swoim samochodzie, pilnując załadowanego do auta sprzętu, z którym rano miał jechać wczesnym rankiem na lubińską giełdę. Towarzyszył mu w tym kolega - właśnie Łukasz N.
Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonych 18-latków i skazał ich na kary po 13 lat pozbawienia wolności. Po pewnym czasie na jaw wyszły jednak zupełnie nowe okoliczności, które sprawiły, że P. i Tybirski zostali uwolnieni z więzienia.
W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu wobec nich postępowania napisano, że do zabójstwa mieszkańca Lubina przyznał się przesłuchiwany w innej sprawie przez kłodzką prokuraturę Waldemar J. Mężczyzna podał, że dwa lata wcześniej wspólnie z Edwardem S. dokonał napadu na starszego mężczyznę w Lubinie. Waldemar J. dokładnie opisał przebieg zbrodni, podał rozkład mieszkania, wiedział np. o schowku w ścianie w pokoju ofiary.