Ponad 140 osób zgłosiło się do Biura Pomocy Prawnej Andrzeja Dudy
Do Biura Pomocy Prawnej, stworzonego przez kandydata PiS na prezydenta Andrzeja Dudę, zgłosiło się już ponad 140 osób. Przyjmuje ich szef biura - były prezes NIK, obecnie europoseł PiS Janusz Wojciechowski i jego prawnicy.
- Liczba ludzi, którzy przyszli, przekroczyła nasze wyobrażenie - powiedział Wojciechowski. - Ci ludzie przychodzą tu, bo wielokrotnie odbijali się od ściany. Ta liczba pokazuje skalę problemu, skalę niewydolności polskiego państwa. Jeśli ktoś chce rozmawiać z takimi ludźmi, zaraz są tłumy - mówił.
- Nikt z tych osób, które tu dzisiaj przyszły, na pewno nie będzie zostawiony bez pomocy - zapewnił.
- Niektóre rozmowy są dłuższe, bo sprawa jest na takim etapie, że już w trakcie tych rozmów przygotowałem wiele pism interwencyjnych - podkreślił Wojciechowski. - Z niektórymi osobami umawiamy się na osobny kontakt, na dyżur w biurze poselskim, czy inną osobną rozmowę gdzieś w Warszawie - dodał.
Wojciechowski powiedział, że do biura przychodzą ludzie bezsilni w kontakcie z organami państwa. - Przykład takiej sprawy: komornik licytuje człowieka z mieszkania, mimo że ten - jak wynika z dokumentów - nie miał żadnych długów, a chodzi o pomyłkę w nazwisku - powiedział.
Inne sprawy związane są m.in. z przewlekłymi postępowaniami organów sprawiedliwości. - Była też pani, której zamordowano syna - wszystko na to wskazuje - a prokurator przyjął wersję samobójstwa - relacjonował Wojciechowski.
Zdaniem Wojciechowskiego, jeśli Duda zostanie prezydentem, to biuro - które wtedy będzie działało w ramach Kancelarii Prezydenta - zyska niezwykle skuteczne narzędzia do interwencji. - Nie wyobrażam sobie, żeby Prokurator Generalny nie zlecił np. ponownego zbadania sprawy niewyjaśnionej śmierci młodej dziewczyny, jeśli zwróci się o to prezydent RP - powiedział.
B. prezes Najwyższej Izby Kontroli zastrzegł, że oczywiście nie we wszystkich sprawach należy używać autorytetu prezydenta, ale w tych szczególnie ważnych - tak. - Prezydent nie jest oczywiście od tego, żeby zajmował się sporami o kawałek miedzy, czy jakimiś drobnymi sprawami sąsiedzkimi, choć w różnych sprawach ludzie mogą spotkać się z lekceważeniem - mówił. - Ale prezydent jest od interwencji wtedy, gdy ludzie nie mogą dobić się o elementarną sprawiedliwość - podkreślił.
Biuro ma działać od poniedziałku do piątku w godz. 8-15
Do siedziby biura ciągle przychodzą nowi ludzie. Pracownicy musieli stworzyć listę oczekujących. Jak powiedział jeden z organizatorów, jest już tylu chętnych, że rozpatrzenie spraw jedynie tych, którzy już są na liście, na pewno zajmie kilka dni. Biuro ma działać od poniedziałku do piątku w godz. 8-15.
Oczekujący liczą na pomoc przede wszystkim w sprawach osobistych, chodzi o eksmisje, sprawy opieki nad dziećmi, przemoc domową.
- Jestem u kresu sił. Mam w domu przemoc, nie mogę nic z tym zrobić, nie mam też środków do życia. Przyszłam z zawieszoną sprawą alimentacyjną. Przyniosłam wszystkie dokumenty - powiedziała jedna z kobiet czekających w kolejce, pani Alina z Warszawy.
Pan Zygmunt z Warszawy liczy na pomoc, bo - jego zdaniem - prokurator zbyt opieszale zajmuje się sprawą wyłudzenia jego mieszkania przez radcę prawnego. - Ma sprawę dyscyplinarną, ale to też się ciągnie. Tymczasem wrzucił nas do piwnicy, grozi nam eksmisja. W zeszłym roku żona miała udar, liczę na interwencję - wyjaśnił.
Pan Mirosław z Siedlec również chce poskarżyć się na wymiar sprawiedliwości. - Jestem po wypadku, ciągle walczę o odszkodowanie (...) Mam m.in. uszkodzony kręgosłup, tymczasem ZUS chyba jeszcze mnie "uzdrowi" i wyśle do pracy, ręce mi opadają - powiedział.
Wojciechowski zapewnił, że nadal osobiście będzie przyjmował zainteresowanych. Jak zastrzegł, nie wie, czy do samych wyborów - bo w tym czasie czeka go jeszcze sesja Parlamentu Europejskiego - ale jak powiedział biuro będzie z pewnością przyjmować.