Pomorskie lisy "wspierają" PGE Arenę
Gdański stadion wzbogacił się o nowych kibiców. Frekwencję na meczach Lechii Gdańsk zdecydowały się ratować pomorskie lisy. Zwierzęta przychodzą na stadion zwabione zapachami i resztkami wielkich imprez.
Wiele lat temu pod gdański „Falowiec” - najdłuższy blok w Polsce przychodziły dziki. Zwierzęta zwabiane były resztkami pozostawianymi w śmietnikach oraz jedzeniem rzucanym im z balkonów. Obecnie do podobnych scen dochodzi dużo rzadziej.
Od jakiegoś czasu gdańska Lechia ma problem, aby zapełnić 40 tys. miejsc na stadionie. W związku z tym w ostatnią środę z "pomocą" przyszły trójmiejskie lisy. Zwierzęta pojawiają się na trybunach zazwyczaj po masowych imprezach takich jak mecze i koncerty. Wówczas bowiem uruchamiane są punkty gastronomiczne.
Lisy są przyciągane przez zapachy jedzenia roznoszące się wokół stadionu oraz resztki potraw wyrzucane do kosza. Płot ani bramy wejściowe nie stanowią dla nich żadnego ograniczenia. Udaje się im przeciskać pomiędzy prętami.
Lisy przychodzą na stadion od jakiegoś czasu. Wiele osób przywykło już do tego. Ostatnio zwierzęta pojawiły się w środę, gdy żadna impreza nie była organizowana. Tym razem pojawiły się w parze – dorosły lis z małym. Złośliwi kibice twierdzą, że zwierzaki przyszły zobaczyć nowego piłkarza gdańskiej Lechii (w środę z klubem związał się Jakub Wawrzyniak, były piłkarz Legii).
– Młody był trochę nieśmiały, lekko się stresował, ale starszy go powoli oprowadził — śmieje się Wojciech Dąbrowski z PGE Arena.
Jak na razie nie udało się ustalić, jaką drogą czworonożni goście przedostają się na stadion. Wszystkie główne wejścia są stale monitorowane przez obsługę. Stadion znajduje się w bardzo niekorzystnym dla zwierząt położeniu. Budynek otoczony jest parkingami dla gości. Całość zaś, odcięta miejskimi drogami oraz torami kolejowymi.