Polskie "raje podatkowe"
Jechać na Kajmany? Wyspy Bahama? Być może
wystarczy do Kielc albo Małkini. W Polsce powstają raje podatkowe -
ogłasza "Gazeta Wyborcza".
15.10.2005 | aktual.: 15.10.2005 11:00
Raje te powstają wokół urzędów skarbowych, które dowolnie interpretują prawo. Od stycznia urzędy skarbowe dostały prawo wydawania wiążących interpretacji prawa. Jeśli przedsiębiorca ma wątpliwości, czy musi zapłacić podatek od jakiejś transakcji, może wysyłać pytanie do swojej skarbówki. Jeśli urząd odpisze: "Według naszej interpretacji płacić pan nie musi", przedsiębiorca nie płaci.
Nowa zasada - wiążących interpretacji - miała ułatwić wszystkim życie w piekielnie skomplikowanym systemie podatkowym, chronić firmy przed niejasnymi przepisami. Rób tak, jak ci odpowiedział twój urząd. Gdy jednak dwa różne urzędy wydają dwie sprzeczne interpretacje, dla przedsiębiorcy może to oznaczać horror.
Ministerstwo Finansów szacuje, że w ciągu roku Polacy wysyłają do urzędów skarbowych 80 tys. pytań. Uruchomiło ono w Internecie System Informacji Podatkowej, czyli centralny zbiór orzeczeń w sprawach podatkowych. Wystarczy wejść na stronę http://sip.mf.gov.pl/sip, wstukać w wyszukiwarkę słowa klucze dla profilu działalności swojej formy i porównać, gdzie są korzystniejsze przepisy.
Sprzeczne interpretacje urzędów stoją tu jedna obok drugiej. Każdy powiat, województwo, a nawet dzielnica mogą mieć inne prawo.
Wyławianiem sprzecznych interpretacji powinni zajmować się urzędnicy. Tyle że przy 80 tys. pytań i interpretacji nikt nie jest w stanie ich porównywać. Co gorsze - byłaby to syzyfowa praca. Bo nowe wykładnie ministerstwa czy izb skarbowych nie obowiązują powszechnie. Jeśli minister wyłapie dziś dwie sprzeczne interpretacje i da spójną, to za miesiąc inny urząd skarbowy, zapytany w podobnej sprawie, może wydać własną interpretację.
Czy resort finansów ma jakiś pomysł? Nie, bo nie widzi problemu. Czy nie boi się fikcyjnego przenoszenia firm do "rajów interpretacyjnych"? - pyta dziennik. - Ależ to by bardzo źle świadczyło o przedsiębiorcy, a poza tym jest kłopotliwe - odpowiada gazecie wiceminister Stanisław Stec.(PAP)