Polski żaglowiec uszkodzony - 36 uczniów na pokładzie
Polski żaglowiec "Fryderyk Chopin" stracił oba maszty na Atlantyku - dryfuje 160 km na południowy zachód od brytyjskich wysp Scilly. Ma zostać odholowany do portu. Według straży przybrzeżnej, na pokładzie znajduje się 47 osób, w tym 36 nastolatków. Nikt nie został ranny, nie będzie ewakuacji - potwierdził to konsulat RP w Londynie.
29.10.2010 | aktual.: 29.10.2010 20:43
Żaglowiec wezwał pomoc po utracie pierwszego masztu o godz. 8.00 czasu lokalnego (godz. 9.00 czasu polskiego). Drugi maszt polski żaglowiec stracił kilka godzin później.
Jak mówił rzecznik MSZ Marcin Bosacki sytuacja na statku jest bezpieczna. - On nie cieknie, życiu ani zdrowiu nikogo nie zagraża niebezpieczeństwo - mówił.
"Fryderyk Chopin" czeka na odholowanie. Kapitan Krzysztof Baranowski, organizator rejsu, w rozmowie z TVN 24 powiedział, że "Fryderyk Chopin" prawdopodobnie zostanie odholowany do portu Plymouth. Jak mówił holowanie może potrwać dwa-trzy dni. Z kolei rzeczniczka brytyjskiej straży ochrony wybrzeża w Falmouth, Fiona Warren mówiła, że żaglowiec ma zostać odholowany do któregoś z portów w Kornwalii lub w Devon.
Ostatecznie - jak wynika z informacji rzecznika MSZ Marcina Bosackiego - żaglowiec zostanie odholowany do portu w Falmouth.
Jak powiedział Bosacki do "Fryderyka Chopina" płynie obecnie profesjonalny holownik, który powinien się tam znaleźć za kilka godzin. - Jeśli uda się nasz żaglowiec wziąć na hol, wówczas w sobotę rano, może w południe lub po południu, powinien znaleźć się w porcie, prawdopodobnie Falmouth - zaznaczył rzecznik MSZ.
Kapitan Baranowski poinformował, że przyczyną złamania obu masztów była zła pogoda. Informacje te potwierdził także rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
Jak dodał Bosacki MSZ wie od brytyjskich służb, iż z powodu zbyt wysokiej fali nie udały się dotychczasowe próby wzięcia polskiego statku na hol przez znajdujące się w pobliżu statki handlowe. Zdaniem rzeczniczki Fiony Warren "Chopinowi" pospieszyły na pomoc dwa statki: kontenerowiec Narissa i duży statek rybacki. Oba zapewniły mu osłonę od wiatru. Brytyjczycy prewencyjnie zmobilizowali też helikopter wysłany z bazy marynarki wojennej Culdrose na wyspach Scilly, a łączność z żaglowcem zapewnia samolot rozpoznania morskiego.
Premier Donald Tusk powiedział, że jest w stałym kontakcie z Brytyjczykami i ma nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
- Byłem w kontakcie z premierem Cameronem, minister Dowgielewicz rozmawiał z naszymi brytyjskimi współpracownikami, zapewnili nas, że będą robili wszystko, żeby jak najskuteczniej pomóc. Będziemy oczywiście w stałym kontakcie z Brytyjczykami w kwestii zapewnienia pomocy. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy - zaznaczył.
Premier dodał, że ma też informację, iż warunki pogodowe się poprawiają, a kapitan jednostki "póki co nie widział potrzeby opuszczenia pokładu". - Tak więc chyba w tej chwili jeszcze nic tragicznego tym młodym ludziom nie zagraża - powiedział Tusk.
Marcin Bosacki poinformował, że wydział konsularny naszej ambasady już w Falmouth zapewnił ewentualny hotel dla załogi i pasażerów "Fryderyka Chopina", a jeśli będzie taka potrzeba, do portu przyjedzie, wraz z naszymi konsulami, dwójka polskich psychologów.
- Mamy także zabezpieczony transport autokarowy do Polski, jeśli będzie taka potrzeba, chociaż niewykluczone, że zniszczenia na statku okażą się tak małe, że załoga spróbuje płynąć dalej na Karaiby - zaznaczył rzecznik MSZ.
Szef straży przybrzeżnej Rod Johnson powiedział BBC, że nie zgłoszono rannych na pokładzie i że wydaje się, iż statek trzeba będzie po prostu odholować do portu. Na wszelki wypadek w stan gotowości postawiono załogi śmigłowców ratowniczych.
Jak mówił w TVP Info Adam Kantorysiński, były kapitan statku "Fryderyk Chopin", przyczyną awarii na statku nie był jego zły stan techniczny. Statek był w dobrym stanie, niedawno przeszedł też poważniejszy remont i z tego co wiadomo, takielunek stały trzymający maszt był w dobrym stanie. - Po prostu coś puściło, a tego nigdy nie da się przewidzieć - kwituje Kantorysiński.
Jak powiedział Dominik Pietrowski z Biura Armatorskiego "Fryderyk Chopin" to największy w tej chwili eksploatowany bryg na świecie i najnowszy polski żaglowiec (banderę podniesiono w 1992 r. Również on podkreślał, że statek był w bardzo dobrym stanie technicznym. - W tym roku braliśmy udział w trzymiesięcznej kampanii promującej Polskę. Statek został specjalnie do tej kampanii przygotowany i jest naprawdę w świetnym stanie - powiedział Pietrowski. Jak dodał, żaglowiec płynął na Karaiby w ramach "Szkoły pod żaglami".
Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło infolinię dla rodzin załogi przebywającej na pokładzie statku: 22 523 94 48. Według Bosackiego, z infolinii skorzystało już kilkunastu rodziców dzieci, które znajdują się na statku. - Wszyscy są spokojni, cieszą się, że ich dzieciom nie zagraża żadne niebezpieczeństwo, natomiast rodziny załogi żaglowca będziemy informować na bieżąco tak długo, jak to będzie potrzebne - zaznaczył Bosacki.