"Polski premier i prezydent znaczą więcej niż Jagiełło"
Historia dla każdej społeczności jest tym, czym korzenie dla drzewa. A możliwość identyfikowania się z dumną przeszłością jest bardzo ważnym elementem dla identyfikacji narodowej - uważa profesor historii UW i polityk SdPl, Tomasz Nałęcz.
Nasza historia jest bardzo złożona. Jest w niej wiele zwycięstw, ale i wiele znaczących porażek. Historia powstań narodowych, tak ważnych dla naszego poczucia tożsamości, jest w gruncie rzeczy serią porażek. Z kolei pamięć o Grunwaldzie, pod którym stoczono jedną z największych bitew średniowiecza, może być pewnie dla wielu odtrutką na ten kult przegranych walk. Dlatego jest on nam bliski głównie w sferze emocjonalnej - rekonstruując to wielkie zwycięstwo polsko-litewskie też czujemy cząstkę tej chwały, która wtedy spłynęła na nasze rycerstwo.
Dla młodych ludzi z kolei, którzy w przeszłości poszukują pewnego przeżycia estetycznego, zabawy, okres średniowiecza może być świetnym punktem odniesienia. Sądzę, że dużo łatwiej im się utożsamić z rycerzem spod Grunwaldu niż powstańcem z Nocy Listopadowej.
Bitwa grunwaldzka i ówczesne stosunki polsko-krzyżackie przez długi czas przez wielu traktowane były instrumentalnie - miały rzekomo stanowić część swoistego łańcucha zależności i niebezpieczeństw płynących dla narodu polskiego zza zachodniej granicy. W propagandzie narodowo-socjalistycznej przed 1939 r. i w czasach PRL mówiło się, że najpierw zagrożenie dla Polski płynęło ze strony Krzyżaków, potem Bismarcka, a na koniec Hitlera.
Dziś historycy uważają, że to nadużycie porównywanie polityki Zakonu z próbami germanizacji podejmowanymi przez Cesarstwo Niemieckie w XIX wieku. Teraz możemy spojrzeć na Grunwald z dystansem.
To zwycięstwo odbiło się szerokim echem w Europie, a Polska tym samym zasygnalizowała, że nie jest już obrzeżem kontynentu, ale weszła do czołówki graczy międzynarodowych. Nie ma co jednak szukać wzorców w tamtych czasach.
Nie widzę też powodów, aby nasi dzisiejsi przywódcy polityczni mieli mieć kompleksy względem Władysława Jagiełły. W gruncie rzeczy współcześni prezydent i premier Polski bardziej się liczą na arenie międzynarodowej, niż kiedykolwiek Jagiełło.