Polski konsul skomentował ksenofobiczny incydent. Podpalacze grozili polskiej rodzinie
• Polski konsul w Wielkiej Brytanii jest "zszokowany" czwartkowym atakiem na polską rodzinę w Plymouth
• To najpoważniejszy incydent motywowany nienawiścią wobec Polaków, do którego doszło po czerwcowym referendum
• Lokalne władze i policja zapewniają, że robią wszystko, co w ich mocy, aby znaleźć podpalaczy
Polski konsul w Wielkiej Brytanii spotkał się w piątek, 8 lipca, z lokalnymi władzami i policją w Plymouth, w południowo-zachodniej Anglii. Podczas spotkania konsul Michał Mazurek wyraził zaniepokojenie "ksenofobicznym incydentem" - podpaleniem przybudówki ogrodowej polskiej rodziny. Do zdarzenia doszło w czwartek, w Efford - wschodniej dzielnicy Plymouth. Podpalacze zostawili na miejscu kartkę z groźbą: "wynocha do swojego p...go kraju, następna będzie wasza rodzina".
Przedstawiciel miejscowej policji, inspektor Darren Green, zaznaczył w przesłanym PAP oświadczeniu, że zdaniem służb porządkowych, podpalenie "zostało dokonane celowo, było motywowane rasowo i stanowiło bezpośrednie zagrożenie życia".
"Jesteśmy zszokowani motywowanym nienawiścią atakiem na polską rodzinę w Plymouth. Lokalne władze i policja zapewniły mnie, że robią wszystko, co w ich mocy, aby znaleźć podpalaczy i w przyszłości zapobiec jakimkolwiek ksenofobicznym incydentom wobec Polaków i innych migrantów" - powiedział konsul Mazurek, cytowany w informacji prasowej opublikowanej przez polską ambasadę w Londynie.
Konsul podkreślił, że rozmawiał z poszkodowaną rodziną i podziękował władzom za bardzo poważne potraktowanie sprawy oraz zaoferowanie wszelkiego niezbędnego wsparcia.
"Jesteśmy bardzo zaniepokojeni eskalacją ataków - od obelg i obraźliwego graffiti do przestępstw, które zagrażają życiu ludzkiemu. Apeluję do każdego, kto jest świadkiem albo ofiarą podobnych ataków, o zgłaszanie ich policji" - powiedział Mazurek.
Szef miejscowej policji Andy Boulting podkreślił, że incydent w Plymouth powinien być traktowany bardzo poważnie, jako kolejny przypadek przestępstwa nienawiści.
- Jestem dumny z tego, że dzielimy nasze wspaniałe miasto z ludźmi z całego świata i mamy szczęście widząc, jak nasza społeczność jest przez to wzbogacana - zapewnił Boulting. Zaznaczył też, że policjanci solidaryzują się z polską społecznością. Jak dodał, do śledztwa została skierowana jednostka do walki z przestępstwami motywowanymi nienawiścią.
Swoje wsparcie dla polskiej rodziny zadeklarował też radny miasta Plymouth Dave Downie. - Mówimy głośno i wyraźnie, że nie będziemy akceptowali tego typu incydentów - powiedział. - Stanowczo potępiamy rasistowski atak i solidaryzujemy się ze zróżnicowanymi społecznościami mieszkającymi w Plymouth.
Podpalenie w Plymouth to najpoważniejszy z serii incydentów motywowanych nienawiścią na tle narodowościowym wobec Polaków i innych grup imigranckich w Wielkiej Brytanii, do których doszło po czerwcowym referendum.
Lokalne oddziały policji zgłaszały nawet ponad pięciokrotny wzrost przestępstw o podobnym charakterze, które jednak w większości ograniczały się do gróźb i obraźliwych komentarzy. Według sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych, aż 12 proc. Polaków mieszkających na Wyspach spotkało się z jakąś formą wrogiego zachowania w następstwie referendum.
Blisko dwa tygodnie temu, tuż po ogłoszeniu wyników, namalowano obraźliwe graffiti na fasadzie Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w zachodnim Londynie, a polskie rodziny mieszkające w hrabstwie Cambridgeshire otrzymały ulotki wzywające - jak to określono - "polskie robactwo" do opuszczenia kraju. Policja bada obie sprawy, jednak wciąż nie znalazła sprawców.