ŚwiatPolski jacht "atakuje" Spitsbergen

Polski jacht "atakuje" Spitsbergen


(inf. własna)

13.08.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obraz
© Na pokładzie jachtu "Solanus"

Trwa wyprawa bydgoskiego jachtu "Solanus", którego armatorem jest RTW Bydgostia - Kabel. Jacht dowodzony przez kapitana Bronisława Radlińskiego, wypłynął pod koniec lipca z norweskiego Trondheim, aby podjąć próbę opłynięcia Spitsbergenu.

Podczas drogi przez Isfjorden polski jacht miał awarię sprzęgła, ale dzięki pomocy ludzi z rosyjskiej osady górniczej z Bratensburgu mógł płynąć dalej.

Jeszcze przed wypłynięciem w dalszą drogę Polaków przesłuchiwał miejscowy policjant; interesowało go m.in. kto płynie, skąd żeglarze mają pieniądze na podróż. Wszystkie te formalności dlatego, że niedawno w pobliżu Svalbardu rozbił się angielski jacht, z którego udało się uratować trzyosobową załogę.

Pierwszym oficerem i głównym nawigatorem jest Andrzej Urban - jachtowy sternik morski. Świeżo upieczony inżynier ochrony środowiska, Przemysław Wroński pełni rolę II oficera. Bosmanem i zarazem III oficerem jest Robert Chorążewicz, a IV oficerem - student Uniwersytetu Warszawskiego - Piotr Grochowski. Załogę uzupełniają: Stanisław Guzek, prywatny przedsiębiorca, Marek Przewięźlikowski, pracownik ZNTK - Bydgoszcz, student Politechniki Łódzkiej Tomasz Marasek i Jarosław Pietras, nurek, uczeń technikum. Na początku wyprawy żeglarze nie mieli pewności, jak potoczą się dalsze losy rejsu. O wszystkim miała zdecydować pogoda.

Oto fragmenty ich wcześniejszych relacji:

Po wyjściu z norweskich fiordów łapiemy wiatr z dobrego kierunku, stawiamy żagle i tak zaczyna się nasza wyprawa. Idziemy półwiatrem z dobrą prędkością 5 węzłów. Oby tak dalej, bo droga długa... Praktycznie od samego początku Neptun nam sprzyjał, więc i humor załogi nie opuszczał. Przez następne 11 dni mieliśmy bardzo przyjemną żeglugę w wiatrach "od rufy". Było również parę godzin sztormowych. Prędkości osiągaliśmy rzędu 4-6 węzłów, co jak na nasz jacht (14 ton stali) jest wynikiem całkiem niezłym... Na wysokości 66 stopni 33 miuty 33 sekundy N na pokład przybył Neptun. Przyjął do swego królestwa 6 nowych członków, nadając im następujące imiona: Andrzej Urban - Żarłacz Biały, Robert Chorażewicz - Butlonos (to ze względu na jego skłonności butelkowe), Stanisław Guzek - Svalbard, Piotr Grochowski - Longyearbyen, Tomasz Marasek - Niedźwiadek, Jaroslaw Pietras - Zorza Polarna.

Dziesięcioletni jacht został starannie przygotowany do wyprawy. Dostał nowe żagle, sprawdzony silnik "Penta", najnowocześniejszy system wspomagający nawigację - NAVTEX.

Profesjonalną odzież żeglarską zapewniła uczestnikom firma Murphy and Nye. (and)

jachtspitsbergentrasa
Komentarze (0)