Polska wygrała Bitwę Warszawską. Prof. Lech Wyszczelski: Rosjanie byli pewni triumfu. To ich zgubiło
Byliśmy blisko przegranej - mówi w rozmowie z "Polską The Times" prof. Lech Wyszczelski, historyk zajmujący się wojną polsko-bolszewicką.
14.08.2013 | aktual.: 14.08.2013 08:28
Jak zaznacza historyk, mówienie o "bitwie o Warszawę" albo o "Bitwie Warszawskiej" jest nieprecyzyjne. - Ten termin my sami wymyśliliśmy, zakładając, że rzeczywiście będzie to bój na ulicach stolicy. Ale przecież tak się nie stało - mówi i zaznacza, że 10 sierpnia gen. Michaił Tuchaczewski wydał rozkaz, według którego wszystkie cztery armie, którymi dysponował, miały obejść Warszawę od północy. - Ani jeden żołnierz Armii Czerwonej w Warszawie nie stanął, najbliżej byli w Ossowie, Radzyminie. Dlatego bardziej właściwym terminem jest określenie "bitwa na przedpolach Warszawy", bo w ten sposób oddajemy rzeczywisty przebieg walk - wyjaśnia historyk.
Dopytywany, czemu jej rocznicę świętujemy akurat 15 sierpnia, przyznaje, że bitwa toczyła się między 13 a 25 sierpnia, jeśli więc wybieramy jeden dzień, powinien to być 16 sierpnia - wtedy bowiem nastąpił wyraźny przełom w walkach.
- 15 sierpnia nie było jeszcze sygnałów świadczących o tym, że w tej bitwie może dojść do jakiegoś przełomu. Ale tego dnia przypadało święto kościelne Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dlatego utrwaliło się jako rocznica dla tego święta - zaznacza historyk.
Opowiadając o tym, co się właściwie wydarzyło pod Warszawą w sierpniu 1920 r., mówi m.in. że Rosjanie popełnili wtedy wiele błędów. - Przede wszystkim nie zsynchronizowali współpracy frontów północnego i południowego - wymienia. Przyznaje również, że Rosjan zgubiła m.in. pewność siebie. - Tuchaczewski był pewny zwycięstwa. Utwierdził go w tym przekonaniu pierwszy etap walk, 13-15 sierpnia, kiedy jego armia niemal nieniepokojona realizowała swój plan natarcia. Dopiero 16 sierpnia nastąpiło polskie kontruderzenie i przełom w bitwie. 19 sierpnia Rosjanie zostali odrzuceni, a polskie wojska ruszyły za nimi w pościg, który trwał do 25 sierpnia - podkreśla prof. Wyszczelski.