Polska wołowina nie pojedzie na wschód
Na Litwie, Łotwie i w Estonii obowiązuje embargo na import polskiej wołowiny. Wprowadzono je po wykryciu w naszym kraju pierwszego przypadku BSE.
Na Litwie zakaz wszedł w życie w poniedziałek, na Łotwie i w Estonii - we wtorek. Wszystkie państwa nadbałtyckie zabroniły wwozu polskich krów, wołowiny i zawierających mięso wołowe wyrobów masarskich oraz pasz z komponentami pochodzenia zwierzęcego.
Na Łotwę nie wolno ponadto sprowadzać z Polski żywych owiec i kóz ani ich mięsa w postaci surowej i przetworzonej. Na przejściach granicznych zaostrzono kontrolę pojazdów z polskimi towarami.
Litewskie i łotewskie embargo potrwa do odwołania, estońskie - minimum 5 lat i obejmuje także bydlęce surowce, używane w produkcji przemysłowej, a więc na przykład skóry.
Zastosowanie tak restrykcyjnych środków prewencyjnych służby weterynaryjne uzasadniły koniecznością zapobieżenia rozprzestrzenianiu się BSE.
W żadnym z państw nadbałtyckich nie stwierdzono dotychczas ani jednego przypadku tej choroby.
Polska wołowina i wyroby z tego mięsa nie mogą też trafiać od wtorku na Ukrainę.
Zastępca głównego inspektora weterynaryjnego Ukrainy Mykoła Pacjuk oświadczył, że istnieje nikłe prawdopodobieństwo przedostania się z Polski na Ukrainę choroby szalonych krów. Zdaniem Pacjuka, w ostatnich latach Ukraina nie kupuje w Polsce żywych zwierząt, a import mięsa jest niewielki.
Częściowy zakaz importu polskiego mięsa wprowadziła także we wtorek Rosja. Dotyczy on wołowiny (z wyjątkiem mięsa bez kości), baraniny, podrobów (z wyjątkiem serca, wątroby i nerek) oraz innych produktów pochodzących od zwierząt przeżuwających.
Zakaz będzie obowiązywał aż do wydania nowego rozporządzenia - podało we wtorek ministerstwo rolnictwa. (IAR/PAP, and)