Polska wojna o krzyże trwa; sprawa trafi do Strasburga?
- Prezydent Świnoujścia Janusz Żmurkiewicz twierdzi, że krzyże w miejskim magistracie będą wisiały do momentu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd - powiedział rzecznik prasowy Żmurkiewicza Robert Karelus. Do sądu trafił pozew mieszkańca Świnoujścia przeciwko gminie, w którym domaga się usunięcia symboli religijnych z urzędu miasta. Świnoujszczanin zapowiedział, że jeśli decyzja sądu będzie nie po jego myśli, zwróci się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
06.01.2010 | aktual.: 06.01.2010 13:28
Jak poinformowała "Rzeczpospolita", Lesław Maciejewski pozwał do sądu gminę Świnoujście, gdyż uznał, że eksponując krzyże w urzędzie miejskim, naruszyła jego dobra osobiste. We wtorek Maciejewski uzyskał potwierdzenie sądu cywilnego w Szczecinie, że pozew przyjęto.
- Krzyż wisi w sali sesyjnej od 1994 r., czyli od momentu rozpoczęcia pracy urzędu w obecnym budynku. Powieszono go z woli radnych, taki sam wisi w moim gabinecie - powiedział prezydent Żmurkiewicz. - Krzyż nikomu nie przeszkadza, myślę, że czasami wręcz skłania on radnych do refleksji i pohamowywania pewnych zachowań - dodał. Zaznaczył, że jeśli sąd pierwszej instancji nakaże zdjęcie krzyży, będzie się odwoływał od tej decyzji.
Już w listopadzie ubiegłego roku Maciejewski poprosił pisemnie prezydenta Żmurkiewicza jako administrującego budynkiem urzędu miejskiego o zdjęcie krzyża z sali obrad Rady Miasta. "Obecność krzyża w tym miejscu uważam za łamanie moich praw" - napisał w liście. Prezydent odmówił.
Maciejewski wnioskował do prokuratury, aby wezwała prezydenta do usunięcia krzyża, ale ta nie zajęła się sprawą. Świnoujszczanin wystąpił na drogę sądową i pozwał Gminę Miasto Świnoujście o naruszenie dóbr osobistych. Zażądał usunięcia krzyża z sali obrad samorządu i ze wszystkich pomieszczeń urzędowych, z gabinetem prezydenta włącznie. W pozwie napisał m.in., że obecność krzyża uniemożliwia mu uczestniczenie w sesjach Rady Miasta, gdyż symbol ten godzi w jego wolność wyznania i czymś rażącym dla niego "jest obradowanie w obecności tego symbolu".
Maciejewski powiedział, że co prawda był chrzczony i wychowany w tradycji katolickiej, ale zmienił światopogląd. Do walki z krzyżami przekonało go orzeczenie Trybunału Europejskiego w sprawie symboli religijnych we włoskich szkołach. - Jestem zdecydowany podjąć wszelkie kroki. Jeśli decyzja sądu będzie nie po mojej myśli pewnie zwrócę się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - zapowiedział.