Polska straciła 400 mln zł. "Niech się tłumaczą"
- Polska Marynarka Wojenna zostaje bez żadnego okrętu. To błąd. Ta budowa powinna być dokończona. Niech się tłumaczą ci, którzy podjęli tę irracjonalną decyzję - powiedział lider SLD, Leszek Miller w "Przesłuchaniu" w RMF FM, komentując sprawę korwety "Gawron", której projekt został przerwany. Projekt kosztował ponad 400 mln zł. Według szacunków MON do ukończenia trzeba by jeszcze co najmniej 1,1 mld zł.
25.02.2012 | aktual.: 25.02.2012 11:27
Zdaniem Millera, rozpoczęcie budowy było racjonalnym projektem. - Polska marynarka wojenna potrzebuje nowoczesnych, szybkich jednostek. Chyba że, jak sądzę, zwyciężył pogląd, żeby zlikwidować marynarkę wojenną - zastanawiał się lider SLD. - Jeżeli "Gawron" zostanie zlikwidowany, a podjęto również decyzję o wycofaniu dwóch korwet amerykańskich, to właściwie polska marynarka wojenna pozostaje bez żadnego okrętu - powiedział Miller.
Polityk podkreślił, że kraj, który ma 500 km wybrzeża morskiego, nie może nie mieć Marynarki Wojennej. - Można w takim razie powiedzieć, że wojsko nie jest nam potrzebne w ogóle - komentował Miller.
Tusk, informując o zaniechaniu projektu korwety, powiedział, że decyzję podjęto w ramach racjonalizacji wydatków MON. - Rozmawialiśmy o różnych sprawach, które składają się na program racjonalizacji wydatków - od zamknięcia kosztownego i - użyję mocnego słowa - bezsensownego w swojej istocie projektu korwety "Gawron", tego najdroższego kadłuba świata, jak złośliwie się mówi - powiedział premier dziennikarzom po spotkaniu z szefem MON.
Miało być siedem korwet
Program budowy wielozadaniowej korwety sięga końca lat 90. Konstrukcja jest oparta na koncepcji opracowanej przez hamburską stocznię Blohm und Voss.
Budowa okrętu ruszyła w listopadzie 2001 r. Początkowo planowano budowę siedmiu, później trzech-czterech, potem dwóch okrętów, ostatecznie w stoczni powstawała jedna jednostka, co drastycznie podwyższało koszty.
W kwietniu ub.r. sąd ogłosił upadłość likwidacyjną Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni, która utraciła płynność finansową. Zakład zarzucał resortowi obrony, że ten nie wypłacił wszystkich należności. MON replikowało, że to stocznia nie rozliczyła się z kilkudziesięciomilionowej zaliczki, a domaga się pieniędzy za okręt, za który ministerstwo może zapłacić dopiero po dostawie. W utrzymanie zdolności produkcyjnych stoczni zaangażowała się Agencja Rozwoju Przemysłu.
Czego zabrakło?
Okręt miał być uzbrojony w rakiety przeciwokrętowe i przeciwlotnicze, torpedy do zwalczania okrętów podwodnych oraz armatę na dziobie. Miał być także wyposażony w radary dozoru powietrznego i nawodnego, systemy walki radioelektronicznej i dowodzenia. Z powodu cięć budżetowych umowy o dostawie uzbrojenia nie podpisano.
W jednostce zastosowano włoską turbinę gazową służącą do napędzania okrętu przy maksymalnych prędkościach. Przy prędkości marszowej napędem są silniki wysokoprężne produkcji niemieckiej.
Zbudowany kadłub próbnie zwodowano w 2009 r., przewidywano wtedy, że ORP "Ślązak" wejdzie do służby w 2012 r. Ostatnio MON zapowiadało, że decyzja dotycząca przyszłości okrętu zostanie podana do wiadomości w marcu. Pod koniec ubiegłego roku minister Tomasz Siemoniak mówił, że sprawę budowę korwety "nie bez przyczyny" bada prokuratura. Kontynuacja budowy korwety nie znalazła się w zatwierdzonym na początku lutego wykazie 276 zadań o podstawowym znaczeniu dla bezpieczeństwa. Środków nie przewidziano też w budżecie MON na 2012 rok.
Siemoniak zapowiedział, że MON, "uwzględniając kwestie właścicielskie i licencyjne", będzie próbowało sprzedać korwetę.