Polska skłonna pójść na kompromis ws. liberalizacji usług
Polska może uelastycznić swoje stanowisko w
sprawie liberalizacji usług na rynku unijnym, jednakże warunkiem
pewnych ustępstw musiałby być rozsądny kompromis - poinformował
wicepremier Jerzy Hausner na konferencji prasowej po
poniedziałkowym spotkaniu unijnych ministrów ds. konkurencyjności.
07.03.2005 | aktual.: 07.03.2005 20:17
Na razie jednak Polska domaga się wykluczenia spod zasięgu dyrektywy zakładów wzajemnych i gier hazardowych oraz usług medycznych finansowanych z publicznych środków.
Problem polega na tym, by kompromis nie oznaczał, że dyrektywa staje się pusta - powiedział Hausner.
Dyrektywa o liberalizacji rynku usług wywołuje wiele sporów. Bogatsze kraje, jak Niemcy i Francja, obawiają się, że zagrozi ona ich usługodawcom poprzez promowanie tańszej siły roboczej, głównie napływającej z krajów nowo przyjętych do UE.
W ubiegłym tygodniu przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oznajmił swoim kolegom, że dyrektywa o usługach jest politycznie i technicznie niewykonalna i wymaga poważnych zmian.
Zdaniem Hausnera istnieją dwa podejścia do otwarcia rynku usług: przyjęcie dyrektywy usługowej z pewnymi wyjątkami lub odrzucenie dyrektywy i dopuszczenie liberalizacji usług w pewnym zakresie.
Polska wypowiada się za pierwszym z tych stanowisk(...) Jeśli chcemy wyższego wzrostu i więcej miejsc pracy w UE, to trzeba być za dyrektywą. Albo będziemy liberalizować rynek usług albo będzie się to dokonywało w sposób nielegalny - dodaje.
Ponadto wicepremier oznajmił, że między unijnymi ministrami mniej jest zwolenników "rozmiękczenia" dyrektywy, choć są oni bardziej aktywni. Poza tym nikt z uczestników poniedziałkowego spotkania nie zanegował potrzeby istnienia dyrektywy, a stanowisko Komisji Europejskiej było zgodne.
W opinii Hausnera ważne jest także dostrzeżenie aspektu socjalnego, czyli nie tylko dobra usługodawców, ale również potencjalnych konsumentów. Czy chroniąc się przed liberalizacją rozmawiamy poważnie o pracownikach, czy o określonych grupach interesu, które tak naprawdę blokują konkurencję? - zastanawiał się wicepremier.
Jak zaznaczył, Polska opowiada się także za wprowadzeniem zasady kraju pochodzenia, zgodnie z którą usługodawca z jednego kraju członkowskiego, który chciałby świadczyć usługi w innym, nie musiałby podporządkowywać się lokalnym regulacjom, a jedynie przestrzegać praw kraju macierzystego.
W Komisji pojawiły się głosy, że jedną ze zmian wniesionych do dyrektywy miałoby być przeredagowanie właśnie tej zasady.
Klaudia Balcerowiak