Polska schizofrenia społeczna - Komentarz Internauty
Wróciłem na trochę do kraju i pierwsze, co rzuciło mi się w
oczy, to całkowite rozwarstwienie rzeczywistości. Doskonałym przykładem jest wrocławski Dworzec Główny. Bezdomni
śpią pod McDonald's, ale nikt z klientów amerykańskiego fast-foodu ich nie zauważa. Zresztą z wzajemnością, bowiem bezdomni
nie dostrzegają zmian w lokalnej scenerii i dalej tkwią w
miejscu.
01.05.2004 06:00
Mam przez to uczucie, że większość Polaków żyje w izolowanym świecie swojego lifestylu. W każdym innym miejscu na kuli ziemskiej, może za wyjątkiem Moskwy i bananowych republik, odpowiedzialny obywatel nie przeszedłby obojętnie obok tak kontrastujących ze sobą środowisk, ale starałby się rzecz wypośrodkować, zależnie od możliwości.
Natomiast w Polsce, w takim stopniu zamknęliśmy się we własnej skorupie, iż los innych zupełnie nas nie dotyczy, a jedynie obchodzi nas strefa, w której nie dostrzeglibyśmy zbyt odmiennego od nas samych zjawiska. I tak rodzi się to rozdwojenie - polska schizofrenia społeczna - pomiędzy pasażerami czarnych limuzyn a autobusowymi "pasażerami na gapę", pomiędzy czytelnikami "Faktu" i "Rzeczypospolitej, pomiędzy obwieszonymi złotem bossami a chłopakami z osiedlowej ławki.
Myślę sobie, że w naszej wersji demokracja znów objawiła się tylko wybrańcom i szczęściarzom, bo nawiązuje jedynie do tradycji Rzeczypospolitej szlacheckiej, a nie współczesnych systemów politycznych. Dziwne, przecież uczyli nas od zawsze, że najważniejszy jest człowiek i wartości, które za sobą niesie. Jednak każdego dnia, w najdroższym mi kraju okazuje się, iż pojęcie człowieczeństwa reprezentują papierowe twarze z bilbordów. Ci śpiący w wagonach wciąż pozostają na bocznicy życia do czasu, aż ich ktoś nie wywiezie dalej.