Polska przekonała NATO: mamy plan na wypadek ataku
NATO uznało potrzebę opracowania awaryjnych planów obronnych dla państw bałtyckich na wypadek nieprzewidzianego ataku. Jest to w dużym stopniu zasługą Polski, która nalegała na ich opracowanie - pisze tygodnik "The Economist" w internetowym wydaniu.
15.01.2010 | aktual.: 15.01.2010 16:37
Sojusz rozważał opracowanie takich planów od 5 lat. W wyniku trudnych negocjacji USA przekonały Niemcy i inne państwa do wycofania obiekcji, a największą presję, by takie plany przygotować, wywierała Polska - zaznaczył tygodnik.
Wielka zmiana
Zdaniem gazety to "wielka zmiana", bo od czasu przystąpienia do sojuszu krajów bałtyckich w 2004 roku NATO-wscy planiści odsuwali na bok pytane, co to oznacza dla organizacji. Zakładano, że jeśli Rosja jest partnerem sojuszu, a nie przeciwnikiem, plany obronne dla byłych krajów komunistycznych nie powinny być potrzebne. Faktycznie do połowy roku 2008 ocena zagrożenia ze strony Rosji była niska - pisze "The Economist".
Natowskie źródła, na które powołuje się "The Economist" sugerują, iż formalnej decyzji o awaryjnych planach jeszcze nie podjęto, ale faktycznie już zapadła. Gotowe plany zostaną przekazane do aprobaty wojskowemu, a nie politycznemu ramieniu Sojuszu.
Według pisma będą one stanowiły aneks do awaryjnego planowania Sojuszu odnoszącego się do Polski, ale będą miały regionalny wymiar. Umożliwi to włączenie do nich Szwecji i Finlandii - nie będących członkami NATO, ale współpracujących z nim. Do dużych dwustronnych amerykańskich ćwiczeń wojskowych USA z armiami państw bałtyckich zaplanowanych na lato tego roku mogą być zaproszone inne państwa.
Plan awaryjny
"Największą presję w ramach NATO (aby przyjąć awaryjne plany - red.) wywierała Polska, ważny sojusznik USA w Iraku i Afganistanie. Polska pierwsza została objęta awaryjnym planowaniem NATO, na wstępnym etapie tylko na wypadek teoretycznego (i nieprawdopodobnego) ataku ze strony Białorusi - kraju wielkości jednej czwartej Polski" - wskazuje "The Economist".
"Zakładając, że natowskie plany okażą się konkretne i wiarygodne, politycy państw bałtyckich będą mieli mnóstwo czasu, by zająć się o wiele pilniejszymi ekonomicznymi, politycznymi i społecznymi problemami wewnętrznymi" - zauważa pismo.
Jak pisze z kolei bałtycka agencja BNS, sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen nie chce na razie komentować tych informacji. W piątek w litewskim radiu oświadczył, że NATO nie omawia publicznie swoich szczegółowych planów dotyczących krajów członkowskich. Niemniej Sojusz ma wszelkie plany niezbędne do obrony wszystkich jego członków - zapewnił.
Ministrowie obrony Litwy, Łotwy i Estonii również wypowiadali się wymijająco o takich planach - pisze BNS.