Polska propozycja w sprawie strategii NATO
NATO przygotowuje nową koncepcję strategiczną. Kończy pracę grupa ekspercka powołana przez Sekretarza Generalnego w celu opracowania wstępnego projektu tego dokumentu. W krajach członkowskich równolegle trwały różne przygotowawcze do decydujących uzgodnień prace analityczne i koncepcyjne, przy czym prowadzone nie tylko - co oczywiste - w agendach rządowych, ale także instytucjach pozarządowych. W Polsce również. Godny odnotowania jest fakt, że po raz pierwszy u nas w tak istotnym stopniu zaistniał głos pozarządowy. Mam na myśli inicjatywę Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Instytutu Studiów Strategicznych z Krakowa. W rezultacie szeregu seminariów i spotkań dyskusyjnych opracowana została propozycja całościowej koncepcji strategicznej NATO.
Dobrze się stało, iż taki materiał został pozarządowo przygotowany i przekazany Sekretarzowi Generalnemu NATO. Polska społeczność strategiczna zaistniała twórczo w pracach nad nową koncepcją NATO. To w sumie dobry dokument, wychodzący swą treścią naprzeciw nowym wyzwaniom bezpieczeństwa. Słusznie przy tym twardo podkreśla ważne z polskiego punktu widzenia priorytetowe znaczenie obrony kolektywnej na podstawie art. 5. Dostrzegam jednak kilka punktów dyskusyjnych, a nawet kontrowersyjnych w tej propozycji, które chciałbym w tym miejscu zasygnalizować i poddać pod dyskusję.
Po pierwsze - układ strategii budzi zastrzeżenia z punktu widzenia teorii formułowania tego typu dokumentów. Zgodnie z klasyką, strategia jest kombinacją trzech elementów, jakimi są: cele strategiczne, sposoby ich osiągania oraz potrzebne do tego środki (zasoby). Treść koncepcji strategicznej musi więc w sposób wyraźny i czytelny odnosić się do tych trzech elementów. Dlatego prawidłowy cykl strategiczny, czyli logiczna kolejność rozstrzygania - a tym samym i późniejszej prezentacji w dokumencie - problemów strategicznych powinien obejmować kolejno: identyfikację interesów (misji)
i celów strategicznych, ocenę warunków osiągania tych właśnie celów dająca podstawy do sformułowanie koncepcji operacyjnej (sposobów działania) i koncepcji preparacyjnej (określenie zasobów i sposobów ich przygotowywania do realizacji zadań operacyjnych). Niestety omawiana propozycja koncepcji strategicznej NATO rozpoczyna się od razu od niejako zawieszonej w próżni oceny środowiska, a dopiero w drugiej kolejności zajmuje się
celami. A szkoda.
Kolejne uwagi mają charakter merytoryczny. Jedna z nich dotyczy sposobu ujęcia relacji z Rosją. W rozpoczynających strategię "10 punktach" podkreśla się, że NATO powinno z Rosją współpracować respektując jej uzasadnione potrzeby bezpieczeństwa. Wydaje się, że to założenie należałoby uzupełnić jednoznacznym stwierdzeniem, że jednocześnie podstawą programu tej współpracy powinno być uwzględnianie uzasadnionych potrzeb bezpieczeństwa państw członkowskich sąsiadujących z Rosją.
Proponuje się jednoznaczne poszerzenie funkcji NATO o sprawy bezpieczeństwa pozamilitarnego, zwłaszcza bezpieczeństwa energetycznego i teleinformatycznego. To propozycja dyskusyjna. Z jednej strony wychodzi naprzeciw narastającym potrzebom, z drugiej zaś - grozi rozwodnieniem podstawowej misji NATO, jaką jest obrona państw członkowskich (bezpieczeństwo militarne). Chyba z punktu widzenia Polski lepiej byłoby ograniczać funkcje NATO do kwestii polityczno-militarnych, z uwzględnieniem naturalnie np. informacyjnych, ekologicznych itp. aspektów tego właśnie (czyli militarnego) bezpieczeństwa. Rozproszenie, rozmycie tej podstawowej funkcji sojuszu o szeroko rozumiane inne dziedziny bezpieczeństwa (np. bezpieczeństwo energetyczne) może być dla Polski niekorzystne. Ale to oczywiście temat do szerszej dyskusji. Chyba raczej należałoby szukać odpowiedzi na tego typu problemy nie tyle samodzielnie, co we współdziałaniu z UE (poprzez zbudowanie tandemu bezpieczeństwa NATO-UE). Wydaje się też, że można byłoby
ewentualnie zgodzić się na poszerzanie podstawowej, obronnej funkcji NATO, zwłaszcza o cyberbezpieczeństwo, ale pod warunkiem ustalenia twardych mechanizmów wykonawczych. Pozostawienie hasłowo tego zadania wprowadzać może tylko kłopoty do funkcjonowania sojuszu. Trzeba będzie ciągle naradzać się i uzyskiwać konsensus w każdym konkretnym przypadku. A konsensus oznacza konieczność ustępowania na innych polach. Co, jeśli to będą musiały być pola dla nas najważniejsze, jak np. obrona militarna?
I wreszcie ostatnia uwaga dotyczy bezpieczeństwa nuklearnego. Sprawy te są bardzo niekonsekwentnie w propozycji ujęte. Widać tu dwa dążenia: minimalizacja roli broni jądrowej w sojuszu i nadzieje na wsparcie nuklearne bezpieczeństwa. Ważnym aspektem tego problemu z punktu widzenia Polski jest kwestia wycofywania taktycznej broni jądrowej USA z Europy, za czym opowiada się (oczywiście pod pewnymi warunkami) omawiana propozycja. Chyba nie byłoby to dla Polski korzystne. Pisałem o tym nieco szerzej w komentarzu sprzed dwóch tygodni: Po co Europie amerykańska broń nuklearna?
Gen. Stanisław Koziej specjalnie dla Wirtualnej Polski