Polska pobiła rekord - "kłusownicy radarowi nas wykończą"
Klub Lewicy zapowiedział złożenie do NIK wniosku o zbadanie prawidłowości współpracy gmin z prywatnymi firmami dotyczącej fotoradarów. Lewica chce też zmian ustawy o ruchu drogowym, tak by wpływy z mandatów były w całości przeznaczane na remonty dróg.
02.09.2010 | aktual.: 02.09.2010 13:52
- Kilkadziesiąt godzin temu zakończyliśmy wakacje. Wakacje szczególne, w czasie których rozwinęła się w Polsce nowa gałąź przemysłu - przemysł fotoradarowy - powiedział na konferencji prasowej w Sejmie wiceszef klubu Lewicy Marek Wikiński.
Według niego liczba czynnych fotoradarów w naszym kraju wzrosła w ostatnim czasie z 127 do 274. Jak zaznaczył, "w przeliczeniu na kilometry autostrad jest to chyba rekord Europy". Ponadto w ocenie Wikińskiego "w ostatnim czasie mamy do czynienia z kłusownictwem radarowym, które przejawia się wieloma patologiami".
Jak wyjaśniał wiceszef sejmowej komisji infrastruktury Wiesław Szczepański, fotoradary stały się dla wielu gmin "maszynką do zarabiania pieniędzy", po tym jak w 2007 roku za rządów PiS gminne straże miejskie dostały możliwość używania fotoradarów zarówno przenośnych, jak i stojących. Zwrócił uwagę, że z uwagi na wysokie koszty zakupu fotoradarów (nawet 200 tys. zł) wiele gmin dzierżawi je od specjalistycznych firm.
- Wyspecjalizowały się firmy, które wypożyczają gminom fotoradary - przenośne i stacjonarne. Jednocześnie obrabiają one zdjęcia (z fotoradaru), mają wgląd do dysku twardego (fotoradaru), ponieważ zgodnie z umową zwracają dane z dysku twardego dopiero po zakończeniu umowy - tłumaczył wiceszef komisji infrastruktury.
Jak zaznaczył, firmy te "pobierają wynagrodzenie od każdego obrobionego zdjęcia, które kończy się wydaniem nakazu mandatowego i uzyskaniem tego mandatu". Poinformował, że otrzymują one od gmin od 60-80 zł za jedno zdjęcie.
- To oznacza, że w tych gminach, gdzie fotoradary są wypożyczone, a nie są własnością gminy, wystawiane są mandaty w maksymalnej wysokości, żeby w gminie została różnica (między kwotą mandatu a prowizją pobieraną za zdjęcie przez firmę wypożyczającą fotoradar) - powiedział.
Jak poinformował Wikiński, klub poselski Lewicy zgłosi wniosek do NIK "o zbadanie prawidłowości współpracy gmin z firmami (wypożyczającymi im fotoradary) w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego".
Zapowiedział też złożenie wniosku do MSWiA "z postulatem zbadania, czy przestrzegana jest ustawa prawo o ruchu drogowym oraz specjalna instrukcja ministra spraw wewnętrznych i administracji, tak, aby po tym, co się wydarzyło w Mykanowie, nigdzie w żadnej polskiej miejscowości nie doszło do podobnych wydarzeń".
Chodzi o instrukcję, w której ministerstwo spraw wewnętrznych poleciło wojewodom, by sprawdzili funkcjonowanie straży gminnych, które używają fotoradarów obsługiwanych przez firmy zewnętrzne.
W ubiegłym miesiącu media informowały, że wojewoda śląski zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez straż gminną w Mykanowie. Stało się to po przeprowadzonej wiosną kontroli urzędu wojewódzkiego, która wykazała, że w 2009 roku w Mykanowie wystawiono 9 tys. 52 mandaty kierowcom złapanym na fotoradar. Tymczasem w przypadku innych wykroczeń takich mandatów w ciągu całego roku strażnicy wypisali jedynie 22.
- Już dzisiaj przewodniczący Szczepański przedstawi (na posiedzeniu podkomisji komisji infrastruktury) propozycję zmian legislacyjnych tak, aby wpływy z mandatów w całości były przeznaczane na remonty dróg, na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego" - oświadczył wiceszef klubu Lewicy. "Mówię celowo wpływy a nie zyski, żeby właśnie wyeliminować tę patologię, która ma miejsce w wielu polskich gminach - zaznaczył.
Szczepański przedstawił dane dotyczące kilku gmin, które - ocenił - pokazują, w jaki sposób niektóre gminy zarabiają na fotoradarach.
Rekordzistką pod tym względem jest - zaznaczył poseł Lewicy - gmina Biały Bór w województwie zachodniopomorskim. Według przedstawionych danych budżet tej gminy w 2010 roku wyniósł około 26,8 mln zł, a dochody z fotoradarów są planowane na około 7 mln zł. Podał też przykład gminy Góra (Dolnośląskie), która w 2009 roku po raz pierwszy wypożyczyła fotoradar. Jej tegoroczny budżet to około 53,3 mln zł a planowane wpływy z fotoradarów to około 1,4 mln zł.
- Kolejna gmina - Mykanów (Śląskie) - która ma obecnie postępowanie prokuratorskie za nieprawidłowe wystawianie mandatów, na ten rok już planuje 2,5 mln zł z fotoradarów. Dochody z fotoradarów to 21% dochodów własnych tej gminy - powiedział. Z kolei - mówił - w gminie Kęsowo (Kujawsko-Pomorskie) planowane na ten rok dochody z fotoradarów stanowią ponad 57 proc. dochodów własnych gminy i sięgają około 3,5 mln zł przy budżecie około 18 mln zł.
Jak ocenił, fotoradary "stały się de facto parapodatkiem bądź maszynką do robienia pieniędzy w wielu gminach".