Polska na płocie
Czy polityka obronna UE ma być
uzupełnieniem, czy konkurencją dla Sojuszu - spierają się w NATO.
Wczoraj w Brukseli przyszło uspokojenie emocji - pisze w "Gazecie Wyborczej" Robert Sołtyk.
21.10.2003 | aktual.: 21.10.2003 06:27
Nadal jednak wisi w powietrzu pytanie, czy nowe unijne struktury nie zaczną żyć własnym życiem? Czy po Iraku Unia i NATO zdobędą się na dobrą współpracę?
Debatę w Sojuszu wywołali Amerykanie, których emancypacja Europejczyków - na razie na papierze, bo wciąż nie mają oni poważnych zdolności obronnych - zaczęła niepokoić. Sęk w tym, że do kontrowersji doprowadziła poniekąd... obecna administracja w Waszyngtonie, a zwłaszcza szef Pentagonu Donald Rumsfeld. Jego doktryna "to nie koalicja wyznacza misję, ale misja koalicję", podważająca przecież wiarę USA w NATO, pchnęła Unię w stronę, w którą i tak zmierzała, ale dużo ostrożniej - ocenia komentator "GW".
Według niego, Europa jest zbyt słaba, by stać ją było na prawdziwą obronną niezależność. Ameryka, co pokazał Irak, nie jest tak wszechpotężna, by mogła się z sojusznikami po prostu nie liczyć. Obie strony są więc skazane na dialog. Dopóki on się na serio nie rozpocznie, Polska będzie siedzieć okrakiem na płocie. A to nie jest najwygodniejsza pozycja do dyskusji. (uk)