Polska ma problemy z praworządnością? Mateusz Morawiecki mówi o "brzęczącej osie"
We wtorek premier Mateusz Morawiecki rozmawiał z szefową KE Ursulą von der Leyen. Jedną z poruszonych kwestii była sprawa praworządności. - Temat wywołany przeze mnie z intencją zamknięcia tej brzęczącej osy w pokoju, która niepotrzebnie wleciała przez okno i trzeba jej pozwolić wylecieć - powiedział szef polskiego rządu.
Mateusz Morawiecki i Ursula Von der Leyen rozmawiali we wtorek w Brukseli na roboczej kolacji. Szefowa Komisji Europejskiej po spotkaniu przekazała, że było ono dobre.
"Dobre spotkanie z polskim premierem Mateuszem Morawieckim dzisiejszego wieczoru na temat kluczowych europejskich kwestii: kolejnych kroków w osiąganiu naszych wspólnych celów klimatycznych i jutrzejszych propozycji, zielonej taksonomii, Fundusz Odbudowy oraz kwestii praworządności" - napisała Von der Leyen na Twitterze.
Morawiecki o sporze wokół praworządności: brzęcząca osa
Do przebiegu wtorkowej rozmowy w Brukseli odniósł się w środę także sam premier Morawiecki. Podczas wizyty w gospodarstwie rolnym w Marianowie Brodowskim polityk podkreślił, że na spotkaniu podniósł temat praworządności.
- Ja sam poruszałem temat jak można zamknąć art. 7 traktatu unijnego, który niepotrzebnie psuje atmosferę między Polską a Komisją Europejską. To była kwestia podniesiona przeze mnie. Uważam, że nie tylko Polska nie ma żadnych problemów z praworządnością - wręcz pani przewodnicząca potwierdzała, że jesteśmy jednym z tych krajów, które do uczciwego wydawania środków unijnych przykładają szczególną wagę - powiedział szef rządu na konferencji prasowej.
Jak dodał, poruszył kwestię "z intencją zamknięcia tej brzęczącej osy w pokoju, która niepotrzebnie wleciała przez okno". - Trzeba jej pozwolić wylecieć, żebyśmy spokojnie z Komisją Europejską mogli się zająć ważniejszymi tematami - mówił premier Mateusz Morawiecki.
W 2017 roku Komisja Europejska uruchomiła wobec Polski procedurę z art. 7. Przewiduje ona sankcje dla państw członkowskich UE, które dopuszczą się poważnego naruszenia wartości unijnych.
Zobacz też: Jeden polityk blokuje Polski Ład? "Okazało się, że jakby nie doczytał pewnych założeń"
Unijne prawo najważniejsze? Decyzji Trybunału Konstytucyjnego nadal nie ma
We wtorek Trybunał Konstytucyjny zajmował się wnioskiem premiera w sprawie zasady wyższości prawa unijnego nad krajowym, która została zapisana w traktatach. Po kilku godzinach prezes TK Julia Przyłębska ogłosiła przerwę w rozprawie do 15 lipca.
Na rozprawie pojawił się m.in. przedstawiciel prezydenta, premiera oraz z Sejmu, a także Rzecznik Praw Obywatelskich. Na sali zabrakło natomiast pełnomocnika z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W imieniu wnioskodawcy, czyli szefa polskiego rządu wystąpił Krzysztof Szczucki, który przedstawił najważniejsze argumenty przedstawione w dokumencie. Stwierdził m.in., że TSUE nie możne orzekać niezgodnie z polską konstytucją. - Nie nadano mu takiej kompetencji - tłumaczył Szczucki.
Głos zabrał też Adam Bodnar. - Uważam, że postępowanie w tej sprawie jest zbędne - mówił RPO. Jak tłumaczył, konsekwencją wyroku może być zakwestionowanie całego porządku Unii Europejskiej. - To igranie z ogniem, które prędzej czy później może wiązać się z wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej - dodał Bodnar.