Polska firma wygrała w Holandii prawo do swobodnego świadczenia usług
Polska firma wygrała batalię przed holenderskim sądem, po raz pierwszy udowadniając, że Holandia dyskryminuje usługodawców z nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej, co jest sprzeczne z fundamentalną zasadą swobody świadczenia usług w UE.
W wydanym we wtorek 21 lutego wyroku sąd w Haarlem zgodził się z argumentami polskiej firmy remontowo-budowlanej z Kołobrzegu, że holenderscy inspektorzy pracy tak wykorzystują sprzeczne z prawem UE przepisy, że w gruncie rzeczy uniemożliwiają jej wykonanie usługi.
Firma ta w listopadzie 2004 r. dostała od holenderskiego przedsiębiorstwa zlecenie na remont domu pod Haarlem. Ośmiu Polaków pojechało do Holandii i wykonało prace zgodnie z zamówieniem. Dopiero ostatniego dnia robót wkroczyła inspekcja pracy, która zapytała, czy polska firma ma zezwolenie na wykonywanie usługi.
Firmie groziła kara w wysokości 8 tys. euro za brak wymaganego przez holenderskie prawo zezwolenia. Sąd uznał jednak, że kary nie będzie, a przy okazji zakwestionował cały system zezwoleń wydawanych firmom z nowych krajów członkowskich.
Sąd uznał argument, że takie zezwolenia są sprzeczne z obowiązującą w UE swobodą świadczenia usług zapisaną w art. 49 traktatu UE i orzecznictwem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) w Luksemburgu. Zdaniem sądu wymóg zezwoleń to dla usługodawców nadmierna i nieuzasadniona bariera - powiedział reprezentujący firmę mecenas Marcin Lewandowski.
Lewandowski przypomniał, że w latach 90. ETS uznał już za sprzeczny z zasadą swobody usług obowiązek uzyskania zezwoleń dla zagranicznych usługodawców we Francji. Tamten spór zakończył się zwycięstwem jednej z portugalskich firm.
W sprawie holenderskiego systemu zezwoleń dwukrotnie w zeszłym roku interweniowała Komisja Europejska, grożąc Holandii wniesieniem sprawy do luksemburskiego trybunału. 1 grudnia system zezwoleń zastąpiono tzw. notyfikacjami - teoretycznie wystarczy, że firma poinformuje odpowiedni urząd, że zamierza świadczyć usługę. Podwyższono za to kary za złamanie przepisów - do 8 tys. euro za jednego nielegalnie świadczącego usługi pracownika.
Zdaniem Lewandowskiego problem pozostaje nierozwiązany. System notyfikacji wiąże się dla przedsiębiorcy z dużym ryzykiem - uważa mecenas. Nie ma jasnych kryteriów, którymi przedsiębiorca mógłby się kierować, by odróżnić świadczenie usługi od wkroczenia na rynek pracy, do czego na razie Polacy nie mają prawa z powodu okresów przejściowych. Do czasu kontroli ze strony inspekcji pracy nie jest pewny, czy zapłaci karę 8 tys. euro, czy nie.
Lewandowski uważa, że holenderska regulacja wciąż jest sprzeczna z unijnym prawem, bowiem dotyczy tylko nowych krajów członkowskich, więc jest dyskryminująca. W dalszym ciągu mamy do czynienia z dyskryminacją, ponieważ firma francuska nie musi dopełniać obowiązku notyfikacji, natomiast firma polska - musi - powiedział prawnik.
Michał Kot