Polska dziennikarka i operator TVP zatrzymani
Białoruska milicja zatrzymała w Grodnie dziennikarkę radia TOK FM Agnieszkę Lichnerowicz i operatora TVP1 Borysa Czerniawskiego, który jest obywatelem Rosji. Oboje zostali wypuszczeni, gdy na posterunek, gdzie byli przetrzymywani, przyjechało dwóch polskich konsulów z Grodna.
15.06.2011 | aktual.: 15.06.2011 22:27
Czerniawski i Lichnerowicz na posterunku spędzili około dwóch godzin. Operator TVP napisał oświadczenie, co robił w Grodnie, natomiast dziennikarka TOK FM powiedziała milicjantom, że będzie rozmawiała, gdy przyjedzie polski konsul. Władzom konsularnym nie został przedstawiony "ani powód zatrzymania, ani okoliczności zatrzymania, ani miejsce przetrzymywania" dziennikarki i operatora.
Oboje zostali zatrzymani około 18.00 czasu warszawskiego na Placu Sowieckim w Grodnie, gdy obserwowali akcję białoruskiej opozycji zorganizowaną poprzez internet. Borys Czerniawski filmował akcję, natomiast Agnieszka Lichnerowicz robiła zdjęcia zwykłym amatorskim aparatem fotograficznym
Wcześniej konsul dyżurny Piotr Lewczuk powiedział, że milicja oficjalnie nie potwierdziła nazwisk zatrzymanych, a informacje o nich konsulat ma z innych źródeł. Według radia Swaboda zatrzymano w sumie 15 osób.
- Chciałbym wyrazić solidarność z dziennikarzami zatrzymanymi na Białorusi. Dzisiaj na własnej skórze odczuwają co to znaczy brak wolności na Białorusi - powiedział szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, komentując zatrzymanie dziennikarzy. - Mam nadzieję, że zostaną wypuszczeni - podkreślił Sikorski, który w środę odwiedził Egipt.
- Domagam się od władz białoruskich wypuszczenia dziennikarzy tak, aby przynajmniej mogli opisywać standardy wymiaru sprawiedliwości, chociażby w odniesieniu do pana Andrzeja Poczobuta - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami Sikorski. Wyraził nadzieję, że władze białoruskie "pójdą po rozum do głowy", zanim polski MSZ zdąży zareagować i w czwartek rano "sprawy nie będzie". - Bo gdyby dziennikarze mieli być przetrzymywani dłużej, to by oznaczało, że reżim białoruski kopie sobie jeszcze głębszy dołek - podkreślił szef polskiej dyplomacji.
Na centralnym placu Sowieckim w Grodnie o godz. 19.00 czasu lokalnego (godz. 18.00 czasu polskiego) rozpoczęła się "akcja solidarności obywatelskiej", która została zwołana przez internet. Przed zaplanowaną przez internautów akcją władze zorganizowały na placu święto oświaty zawodowej, które rozpoczęło się o godz. 18.00. Ustawiono scenę, odbywał się kiermasz.
Bojke powiedziała, że dziennikarka i operator zostali zatrzymani, gdy chcieli zrobić zdjęcia osób protestujących otoczonych szpalerem milicji. - Pytaliśmy funkcjonariusza milicji, na jakiej podstawie zatrzymano reporterkę i operatora, skoro mieli wszystkie potrzebne akredytacje. Pułkownik odpowiedział, że na podstawie rozkazu - relacjonowała Bojke.
Dodała, że poinformowano ją, że dziennikarzy przewieziono na główny komisariat. "Byliśmy tam, ale ich tam nie było" - zaznaczyła.
"Akcję solidarności obywatelskiej" organizują grupy "Rewolucja przez Sieć Społecznościową" i "Młodzieżowa Platforma Internetowa 'Ruch Przyszłości'". Na swej stronie internetowej w rosyjskim portalu społecznościowym Vkontakte (W kontakcie) apelują o udział w zgromadzeniach w każdą środę o godz. 19.00. Nie wzywają do żadnych działań, chodzi im jedynie o obecność w wyznaczonym miejscu.
W pierwszej akcji dwa tygodnie temu w Mińsku zebrało się ok. 180 osób. Tydzień temu było ich w stolicy według różnych ocen od 300 do 800.
Podobne manifestacje zorganizowano w kilku dużych miastach Białorusi, w tym również w Mińsku. Wszystkie miejsca, gdzie miały się odbyć, były obstawione przez milicję. W Grodnie, Brześciu i Soligorsku doszło do zatrzymań.
Wypuszczono dziennikarzy
Zatrzymanego w środę przez milicje podczas manifestacji w centrum Mińska dziennikarza Europejskiego Radia dla Białorusi Pawła Swiardłoua wieczorem wypuszczono. Zwolniono też wszystkich zatrzymanych w kilku innych miastach.
Dziennikarza zatrzymali podczas "akcji solidarności obywatelskiej" dwaj ludzie po cywilnemu, nie wyjaśniając przyczyn. Jak powiedział po uwolnieniu, wraz z nim zatrzymano 18 osób.
Według radia Swaboda wieczorem nadeszły informacje o wypuszczeniu na wolność zatrzymanych uczestników akcji w Brześciu, Soligorski i Mołodecznie.