Polska delegacja poleciała naprawiać relacje z Izraelem. W długi weekend wiele nie załatwi
Polska delegacja rządowa chce załagodzić kryzys z Izraelem. Poleciała do Jerozolimy w długi weekend. Inicjatywa odbierana jest pozytywnie, choć wśród Izraelczyków dominują bardzo niekorzystne emocje. Z kolei Kneset oczekuje uchylenia ustawy o IPN.
01.03.2018 12:18
Delegacja rządowa na czele z wiceszefem MSZ Bartoszem Cichockim ma rozmawiać z urzędnikami z izraelskiego resortu spraw zagranicznych. Najważniejszym partnerem Polaków jest dyrektor generalny Youval Rotem. To poziom roboczy znacznie poniżej szczebla politycznego, na którym podejmowane są rzeczywiste decyzje.
Zadziwiający jest termin przyjazdu polskiej delegacji, która wybrała się do Izraela w długi, świąteczny weekend. Od środy wieczorem do czwartku wieczorem Żydzi świętują Purim, jedno z najbardziej radosnych i suto zakrapianych świąt kalendarza judaistycznego. Dzieci nie idą do szkoły, a dorośli mogą wziąc sobie wolne. Wszyscy pracują na pół gwizdka. Z kolei w piątek wieczorem zaczyna się szabat co oznacza, że urzędy pracują tylko do połowy dnia. Spotkania oczywiście są możliwe, ale sam fakt konieczności rozmawiania o Zagładzie i kryzysie w stosunkach międzynarodowych w czasie długiego weekendu nie będzie dobrze nastrajał Izraelczyków. Liczyć oczywiście należy na ich profesjonalizm.
Dla zwykłego Izraelczyka sprawa jest jasna
- To dobrze, że takie rozmowy się odbywają – mówi Wirtualnej Polsce Hagay Hacohen, dziennikarz "Jerusalem Post", w przeszłości związany z redakcją hebrajską Polskiego Radia. – Sam fakt, że strona polska chce rozmawiać i wziąć pod uwagę nasz, izraelski punkt widzenia robi dobre wrażenie. Przynajmniej wśród ludzi, którzy interesują się sprawą, bo na ulicy rządzą emocje i przeświadczenie, że Polacy byli gorsi od Niemców – zaznacza. - Tych emocji żadne spotkania nie zmienią.
Hacohen uważa, że część kłopotów wynika też z problemów komunikacyjnych. Przykładem jest informacja o zamrożeniu ustawy o IPN, która obiegła prasę izraelską. – To mogła być celowa dezinformacja na użytek wewnętrzny – mówi dziennikarz. – Próba uzyskania pozytywnych nagłówków prasowych przez pokazanie, że nasi politycy skutecznie naciskają na Polskę. Takie rzeczy się zdarzają. Równie dobrze mogła to być niedokładność tłumaczenia jakiegoś tekstu prawniczego. W rezultacie tak wielu dziennikarzy nabrało się na tę historię, że teraz wszyscy są znacznie ostrożniejsi.
- Domagamy się uchylenia polskiej ustawy – mówi Wirtualnej Polsce Avraham Neguise, przewodniczący komisji ds. imigracji i diaspory w Knesecie, izraelskim parlamencie. – Zorganizowaliśmy dyskusję poświęconą pamięci ofiar Holokaustu, której przysłuchiwał się też ambasador Polski.
Izraelski parlamentarzysta urodzony w Etiopii podkreśla, że priorytetem musi być edukacja zarówno w Izraelu jak i w Europie. Jego zdaniem konieczne jest uczciwe nauczanie historii drugiej wojny światowej i Holokaustu, dbanie o pomniki przeszłości oraz walka z wszelkimi przejawami antysemityzmu. - Ważne jest zapobieganie negowaniu Holokaustu i dlatego podczas posiedzenia komisji poruszyliśmy sprawę polskiej ustawy – mówi Neguise.
Rozmowy na poziomie rządowym i dyplomatycznym są konieczne, ale muszą być dobrze planowane i przygotowane. Jednak to jest łatwiejsza część naprawiania szkód wywołanych nowelizacją ustawy o IPN. Największe straty ponoszone przez Polskę w związku z ustawą o IPN wynikają z katastrofy wizerunkowej i zniweczenia dekad pracy ludzi, którzy pracowali na rzecz pojednania, badali bolesną niekiedy historię i walczyli ze stereotypem Polaka - antysemity. Niestety nie istnieje żadne zaklęcie magiczne, które mogłoby zostać wypowiedziane podczas jakiegoś spotkania i zakończyć kryzys w stosunkach między państwami oraz między Polakami a Żydami na całym świecie.