Polska ciągnie z UE ile się da
Zaledwie w 100 dni od przystąpienia do
Unii Europejskiej Polska stała się czwartym największym
beneficjentem netto budżetu Brukseli. Za każde euro przekazane po
1 maja Wspólnocie otrzymaliśmy dwa i pół euro pomocy. Tylko
Hiszpania, Grecja i Portugalia korzystają z jeszcze większego
wsparcia - pisze w "Rzeczpospolitej" Jędrzej Bielecki.
10.08.2004 | aktual.: 10.08.2004 06:58
Od początku integracji żaden kraj tak szybko i w tak wielkiej skali nie skorzystał finansowo na członkostwie - mówi Daniel Gros, ekspert prestiżowego brukselskiego Centrum Europejskich Studiów Politycznych CEPS.
Od 1 maja Bruksela przelała na konta NBP 1238 mln euro. W tym czasie nasz kraj przekazał 481 milionów euro składek. "Na czysto" pozostało zatem 757 milionów euro. Do końca roku różnica między subwencjami a składką zdecydowanie się zwiększy - zapewnia Silvano Presa, szef wydziału analiz budżetowych Komisji Europejskiej.
Polska ma w ciągu 8 pierwszych miesięcy członkostwa otrzymać 1,8 mld euro więcej z Brukseli, niż jej przekaże. W przyszłym roku saldo netto urośnie przynajmniej do 2,9 mld euro. Wówczas tylko Hiszpania i Grecja będą otrzymywały więcej od Unii.
Krajom południa Europy zajęło jednak lata, aby dojść do takiego wyniku. Hiszpania musiała czekać cztery lata, zanim przestała dopłacać do unijnej kasy - wspomina Daniel Gros. Struktura budżetu Unii była inna. Bardzo mało przeznaczano na pomoc strukturalną. A wsparcie dla rolnictwa sprowadzało się do dopłat do wysokich cen żywności, głównie tej pochodzącej z północy kontynentu.
Innym powodem polskiego sukcesu są programy przedakcesyjne, z których kraje południa Europy nie korzystały. Dzięki nim Polska otrzymuje od początku członkostwa poważne transfery pieniędzy, zanim w pełni "rozkręcą się" fundusze strukturalne i pomoc dla rolnictwa - podkreśla Krzysztof Sajdak, zastępca dyrektora Departamentu Unii Europejskiej w Ministerstwie Finansów.