Polska chce przejąć inicjatywę w Europie. Eksperci podzieleni w ocenach

• Polska dyplomacja chce odegrać rolę w dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej
• Jerzy Maria Nowak: Polska powinna szukać sojusznika w Berlinie, bo sama się ośmieszy
• Ryszard Żółtaniecki: działania polskiej dyplomacji są chaotyczne i nieprzygotowane
• Marcin Zaborowski: nie sądzę, aby Polska nadawała ton

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Jacek Gądek

W sobotę odbył się szczyt państw-założycieli Unii Europejskiej Niemiec, Włoch, Belgii, Holandii, Luksemburga i Francji, w którym uczestniczyli szefowie MSZ tych krajów. Następnie w Pradze doszło do szczytu Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry), w którym udział wzięli też szefowie MSZ Niemiec i Francji. Następnie w Warszawie na zaproszenie ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego wystosowane do państw spoza grona założycieli przybyli przedstawiciele Węgier, Rumunii, Bułgarii, Grecji oraz Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.

Tematem wszystkich spotkań są skutki Brexitu i przyszłość UE. WP o zaangażowanie polskiej dyplomacji zapytała ekspertów.

Nowak: trzeba szukać sojusznika w Berlinie

Jerzy Maria Nowak - dyplomata, były ambasador w Hiszpanii oraz przy NATO - jest zdania, że "przejęcie przez Polskę inicjatywy i zaproponowanie zmian w UE po Brexicie jest po jest absolutnie niemożliwe, a wręcz ośmieszające Polskę". Jak dodaje, wpływ na taki pogląd ma obecna linia polskiego rządu w polityce zagranicznej. - Nie jest też możliwe, aby Polska przyjęła aktywną rolę w mobilizowaniu jakiejś grupy państw do zajęcia pewnego stanowiska ws. reformy UE - komentuje. Zdaniem rozmówcy WP rząd RP może wysunąć jakieś propozycję, ale nie narzuci ich państwom, które są trzonem i płatnikami netto UE. - Polska stała się państwem zmarginalizowanym i stoi przed perspektywą peryferyzacji - ocenia.

Nowak podkreśla za to, że realizacją polskiej racji stanu jest "podłączenie się Polski pod inicjatywy niemieckie po to, aby wpływać na pozycję Niemiec i innych najważniejszych państw UE". - A nie budowanie odrębnej opinii, która nawet jeśliby powstała i zmobilizowano by wokół niej jakieś małe państwa, to nie miałaby żadnego znaczenia i zostałaby wyśmiana. Trzeba szukać sojusznika w Berlinie - dodaje.

Po referendum w Wielkiej Brytanii, w którym zdecydowano o opuszczeniu Unii, rośnie znaczenie dużych państw - zwłaszcza Niemiec. - Nie ulega wątpliwości, że trzy potężne państwa szukają - każde na swój sposób - swojego miejsca w świecie: Rosja, Chiny i Niemcy. Na tle Brexitu ambicje Niemiec na pewno wzrosną, bo tylko Niemcy mają szansę na przejęcie przewodnictwa w Unii, a któreś państwo musi przewodzić zmianom, jeśli mają się one stać faktem - podkreśla Nowak.

Żółtaniecki: nie ulegać szantażowi

Dr Ryszard Żółtaniecki na taki argument odpowiada: - Podłączyliśmy się do debaty nt. Nord Stream II, a i tak zostanie wybudowany. Zainicjowaliśmy właściwie negocjacje w formule normandzkiej (nt. Ukrainy) i już nas tam nie ma. Nie jest więc tak, że jak siedzimy przy głównym stoliku, to coś z tego wyniknie.

Zdaniem byłego ambasadora w Grecji i na Cyprze trzeba teraz zaprzestać konfrontacji. - UE wymaga reformy, ale rozdrapywanie ran i mówienie o - co doskonale znamy - arogancji urzędników UE niczemu teraz nie służy - dodaje w rozmowie z WP. Kierownik Akademii Służby Zagranicznej i Dyplomacji Collegium Civitas widzi rozwiązanie w zainicjowaniu w Europie debaty między tymi, którzy chcą Unii i tymi, którzy choć ją krytykują, to uznają potrzebę jej istnienia.

- Polska mogłaby odegrać ogromną rolę w debacie, ale najpierw trzeba zbudować odpowiedni intelektualny potencjał i wizję przyszłej Europy, bo głosem w dyskusji nie powinny być nieprzemyślane wrzutki polityków - podkreśla Żółtaniecki. Dotychczasowe - już po brytyjskim referendum - działania polskiej dyplomacji uznaje za "chaotyczne, nieprzemyślane i nieprzygotowane próby pokazania, że jesteśmy podmiotowi".

Zaborowski: nasz status w UE po Brexicie poważnie osłabiony

- Racja stanu Polski jest taka, żeby utrzymać jedność UE i swoją pozycję w Unii - podkreśla natomiast dr Marcin Zaborowski. Temu celowi, mówi, nie będzie służyć rozmydlanie i nawoływanie do reform, które osłabiałyby integrację europejską.

- Zmiana w UE, wiele na to wskazuje, będzie zmierzać ku pogłębieniu integracji i ucieczce do przodu grupy państw-fundatorów skupionych wokół motoru francusko-niemieckiego. Taka propozycja zostanie zapewne później rozszerzona o państwa strefy euro. Polska powinna uczynić wiele, aby znaleźć się wewnątrz takiej inicjatywy, a nie na zewnątrz. Nie powinniśmy się stać drugą Wielką Brytanią, która jedną nogą jest w UE, a drugą już nie - mówi WP prezes Fundacji Schumana i dyrektor warszawskiego biura Center for European Policy Analysis (CEPA).

Zdaniem Zaborowskiego w działaniach dyplomacji państw UE jest obecny chaos, ale - dodaje - jest to rzecz naturalna i nie powinna dziwić, bo problem dla UE jest natury egzystencjalnej. Wyjaśnia zarazem, że propozycja ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Francji to konkretny dokument, z kolei spotkanie w Pradze przyniosło komunikat, że UE musi się reformować w całości. - Decydujące są jednak państwa-fundatorzy w porozumieniu z kluczowymi postaciami w Brukseli - nie kryje. A kraje Grupy Wyszehradzkie? - Mogą się szybko podzielić, bo np. Słowacja jako państwo strefy euro przykleją się do Niemiec, a Czesi sceptycznie patrzą na polskie ambicje przywódcze - stwierdza rozmówca WP.

- Nie sądzę, aby Polska nadawała ton. Nasz status w UE po Brexicie jest poważnie osłabiony. Możemy się aktywnie podłączyć do innych inicjatyw i je wspierać - mówi dalej Zaborowski. O wiodącej roli Warszawy radzi zapomnieć. - Gdyby polskie stanowisko było finezyjne, to potrafilibyśmy wykorzystać różnice, które w Niemczech istnieją - między kanclerz Angelą Merkel a szefem MSZ Frankiem-Walterem Steinmeierem - mówi dyrektor warszawskiego biura CEPA. Merkel jest bowiem ostrożna, a Steinmeier optuje za szybką integracją polityczną trzonu UE i szybkim zakończeniem współpracy z Wielką Brytanią.

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Nie żyje Sam Rivers. Muzyk miał 48 lat
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Do Gdańska zawinął kontenerowiec z Chin. Przypłynął trasą przez Arktykę
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Doroczne liczenie katolików. Sprawdzą, ile osób chodzi do kościoła
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Netanjahu zapowiada start w kolejnych wyborach. "Wygram"
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Ruchome tablice rejestracyjne. Policjanci odkryli zuchwały mechanizm
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
Pełna okupacja Ukrainy? Rosja potrzebowałaby 103 lata
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
"Pokazywali zdjęcia trupów". Szokujące sceny w rosyjskiej szkole
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Piekło: Rosja jest na skraju społecznego wybuchu
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
Rebelianci Huti wtargnęli do biura ONZ w Sanie
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
"Polityczny koszmar". Media o reakcji UE na szczyt Putin-Trump
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
USA: Hamas planuje atak na cywilów w Strefie Gazy
FAZ: Schroeder okazał bezczelność wobec Polski ws. Nord Streamu
FAZ: Schroeder okazał bezczelność wobec Polski ws. Nord Streamu