Trwa ładowanie...
d3u9o2q
17-11-2004 02:20

Polscy urzędnicy jak na tureckim kazaniu...

Polscy urzędnicy, eksperci i
parlamentarzyści biorący udział w procesie stanowienia
wspólnotowego prawa są zmuszeni pracować na obcojęzycznych
tekstach, ponieważ blisko połowa unijnych projektów dociera do
Polski bez tłumaczenia na język narodowy - pisze w "Naszym
Dzienniku" Małgorzata Goss.

d3u9o2q
d3u9o2q

Powoduje to poważne komplikacje w toku przygotowywania przez stronę polską stanowisk wobec unijnych przepisów oraz stwarza groźbę pomyłek - z pozoru drobnych, a brzemiennych w skutki.

Według publicystki "Naszego Dziennika", przedstawiciele Polski uczestniczący w pracach rozmaitych komitetów i grup roboczych działających w ramach Komisji Europejskiej i Rady UE biją na alarm: dokumenty nad którymi pracują, dostarczane są im w języku obcym, co niezmiennie utrudnia pracę. Dzieje sie tak, mimo że język polski uzyskał na mocy traktatu akcesyjnego status języka urzędowego i roboczego Wspólnoty.

Mało tego - nawet jeśli do rąk przedstawicieli ministerstw trafia polska wersja tekstu, jest to zazwyczaj przekład nieprofesjonalny, dokonany metodą "tłumaczenia wprost", zmieniający nieraz sens dokumentu źródłowego i niezawierający powszechnie stosowanej w Polsce nomenklatury. W rezultacie polscy przedstawiciele, chcąc uniknąć pułapek słownych i dokładnie zrozumieć treść dokumentu, są zmuszeni konfrontować ze sobą kilka jego wersji językowych - podkreśla Małgorzata Goss. (PAP)

d3u9o2q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3u9o2q
Więcej tematów