Polscy turyści nie mogą wrócić z Bułgarii. Niektórym grozi utrata pracy
Grupa turystów z Polski utknęła w bułgarskim Burgas. Ich sytuacja jest dramatyczna. Czują się porzuceni przez biuro podróży. Wiedzą już, że dzisiaj do kraju nie wrócą. Niektórym szefowie grożą zwolnieniem, jeżeli w poniedziałek nie przyjdą do pracy.
19.08.2018 | aktual.: 19.08.2018 15:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W hotelu "Bulgaria" w Burgas nadal pozostaje 20 Polaków, którzy wyjechali na wakacje z biurem podróży TUI i w piątek w nocy mieli wrócić do kraju. Nie wiedzą, kiedy polecą do Polski i nie mają pieniędzy, żeby wziąć sprawy we własne ręce. 6 zdesperowanych turystów samodzielnie kupiło sobie bilety i wróciło do kraju. Swoich praw zamierzają dochodzić później.
Pozostali czują się porzuceni przez organizatorów wyjazdu. Polakom udało się skontaktować z polską ambasadą w Sofii. Stąd wiedzą, że najprawdopodobniej nie wrócą do kraju wcześniej niż w poniedziałek. Dyplomaci mieli ich poinformować, że organizatorzy wyjazdu będą musieli liczyć się z poważnymi konsekwencjami, jeżeli nie zajmą się sprawą.
W piątek, z powodu usterki technicznej, do Burgas nie przyleciał wyczarterowany samolot linii lotniczych Small Planet. Duża grupa polskich turystów na niemal dobę utknęła na lotnisku. Większość z nich, w szczególności rodziny z dziećmi, w niedzielę przyleciało do Katowic. W Bułgarii pozostało jednak 26 osób.
- Byliśmy zmęczeni długim oczekiwaniem, więc nic dziwnego, że niektórzy płakali, jak dowiedzieli się, że nie lecą – mówi Wirtualnej Polsce Paweł Gacek, któremu udało się wrócić do kraju.
Polak opowiada, że pomocy udzielili im pracownicy portu lotniczego. Bułgarzy dali im coś do zjedzenia, wodę, a dzieci dostały koce. Nie pojawił się natomiast nikt z TUI czy ze Small Planet.
- Ostatecznie znaleziono dla nas 40 pokoi hotelowych – mówi Gacek. – Dowiedzieliśmy się o tym na 6 godzin przed ostatecznym wylotem, a pokoje były rozrzucone po całym mieście. Gdybyśmy się zdecydowali, to pewnie w pokoju mielibyśmy po 40 minut. To było bez sensu.
Gacek jest w kontakcie z tymi, którym nadal nie udało się wrócić. Nie wiedzą, jak długo jeszcze będą czekać. W hotelu dostali posiłek i po 3 małe butelki wody. Mówi, że "kilka osób dostało nawet informacje od swoich szefów, że jeżeli nie zjawią się jutro w pracy, to zostaną zwolnieni".
- Na jedzenie nie narzekają, ale przy tych upałach dostają bardzo mało wody – opowiada i dodaje, że nie mają pieniędzy, żeby wrócić na własny koszt. – Nikt się nimi nie zajmuje, jakby sami, na własną rękę polecieli na te wakacje.
Posiłek, który dostali polscy turyści w hotelu "Bulgaria" w Burgas
Sytuację pogarsza bałagan. Gacek mówi, że w międzyczasie był samolot z Burgas do Polski, a na lotnisku wyczytywano nazwiska turystów czekających w "Bulgarii", tyle że ich nikt o tym locie nie poinformował.
Polacy próbują się skontaktować z biurem podróży TUI, ale mają wrażenie, że słuchawka jest odkładana natychmiast, gdy informują, czego ma dotyczyć rozmowa. Wirtualna Polska także nie otrzymała jeszcze odpowiedzi na prośbę o komentarz w tej sprawie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl