Polscy strażacy wrócili z Rosji - co powie psycholog?
Polscy strażacy, którzy brali udział w gaszeniu pożarów lasów i torfowisk w Rosji wrócili po południu do Polski. W Suwałkach (Podlaskie) czeka ich jeszcze spotkanie z psychologiem, a w niedzielę wrócą do swoich domów.
21.08.2010 | aktual.: 18.05.2018 11:04
Przed Komendą Miejską Państwowej Straży Pożarnej w Suwałkach strażaków przywitali mieszkańcy miasta. Odbyło się też tam podsumowanie akcji.
Jak powiedział rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak, wszyscy - 159 ludzi - wrócili do Polski zdrowi, nikt nie ucierpiał w akcji. Także sprzęt wrócił sprawny. - To największa akcja ratowniczo-gaśnicza od lat jaką przeprowadziliśmy za granicą. Zarówno my jak i Rosjanie oceniamy, że nasza pomoc została przeprowadzona tam dobrze - powiedział Frątczak.
Dowódca polskiej grupy ratowniczej w Rosji Dariusz Marczyński powiedział, że pierwszy tydzień pobytu w Rosji był najcięższy, szalały wtedy silne wiatry i walka z żywiołem była trudna. Marczyński dodał, że akcja zakończyła się sukcesem, bo udało się opanować pożary. - Najpierw je zlokalizowaliśmy, ugasiliśmy je i przekazaliśmy teren formalnie stronie rosyjskiej. Rosjanie muszą teraz monitorować te tereny - powiedział Marczyński.
Po powrocie do kraju strażaków czeka briefing z psychologami, który zostanie przeprowadzony w Suwałkach. - To standard, kiedy grupa wraca z działań poza granicami kraju. W niedzielę wracają do domów - powiedział Frątczak.
W akcji w Rosji uczestniczyło 159 strażaków oraz 45 samochodów ratowniczo-gaśniczych. W operacji brali udział strażacy z Mazowsza, Śląska, Opolszczyzny, Lubelszczyzny, Podlasia oraz województw kujawsko-pomorskiego i lubuskiego. Strażacy mieli ze sobą m.in. największą w kraju cysternę o pojemności 28 tys. litrów wody. Cysterna ta jest wykorzystywana przede wszystkim do akcji gaśniczych tam, gdzie dostęp do wody jest trudny lub nie ma go wcale, a potrzeby są duże.
W skład grupy weszły również tzw. samochody wężowe, pojazd ze sprzętem do ochrony dróg oddechowych, cysterna o pojemności 25 tys. litrów, pompy dużej wydajności do pompowania wody na znaczne odległości, samochód dowodzenia i łączności, autobus do przewozu ratowników oraz kontenery logistyczne i sanitarne.
Polscy ratownicy walczyli z żywiołem w rejonie klepikowskim. Do ich zadań należało gaszenie pożaru torfu, zapobieganie rozprzestrzenianiu się ognia na tereny, gdzie pożar już ugaszono lub nieobjęte ogniem, a także dozorowanie ugaszonych obszarów lasu i organizowanie zaopatrzenia wodnego.
Uczestniczyli m.in. w gaszeniu jednego z najtrudniejszych pożarów w regionie - w okolicach wsi Malinowka i Riabinowka. Powstrzymywali też ogień, który nacierał z sąsiedniego obwodu moskiewskiego. Ich pracę utrudniały ciężkie warunki meteorologiczne: wysoka temperatura - dochodziła do 42 stopni Celsjusza - oraz silny i zmienny wiatr.
Oprócz strażaków z Polski w gaszeniu pożarów lasów w Rosji brali też udział ratownicy z Armenii, Białorusi, Bułgarii, Łotwy i Ukrainy. W środę strażakom z Polski podziękował za pracę gubernator obwodu riazańskiego Oleg Kowalow. Gubernator wręczył im dyplomy honorowe, listy z wyrazami wdzięczności i prezenty.