Trwa ładowanie...
20-09-2011 15:02

Polscy politycy ruszają za granicę

W brytyjskich kościołach prowadzą kampanię wyborczą na rzecz jednej z polskich partii. Podczas przekazywania znaku pokoju wierni mówią: Peace be with you (wym. pis bi łif ju). Znaczy, PiS z tobą?

Polscy politycy ruszają za granicęŹródło: Robert Małolepszy/ wp.pl
d1w9240
d1w9240

Jak by się ktoś bardzo uparł i używał ponglisza, czyli polsko-angielskiego slangu popularnego wśród części rodaków na Wyspach, to z tym "pisem", jako średni żarcik, nawet by uszło. Zresztą nie tylko słowo "pokój" ma w angielskim brzmienie kojarzące się z tą, jakże pokojową, polską partią. Również Bogu ducha winny zielony groszek (peas), albo kawałek czegokolwiek, czyli piece. Zwłaszcza, gdy nie zawracać sobie głowy wymową i akcentem. Aż dziwne, że spece od PR-u jeszcze tego nie wykorzystali.

Tyle, że Brytyjczycy o tym nie wiedzą, a Polaków na obczyźnie rodzima polityka mało już obchodzi i trwająca kampania też. Nie tylko ta. Przed czterema laty zachłystywano się frekwencją na Wyspach, mierzoną długością kolejek przed punktami głosowania. Naprawdę jednak, w głosowaniu wzięło udział mniej niż 10% wszystkich Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Gdyby do urn zapragnęło pójść np. 50%, to kolejki stałyby do dziś.

Dotychczas nie pojawiły się sondaże preferencji wyborczych Polonii, a także prognozowanej frekwencji i nie wiadomo, czy w ogóle się pojawią. Głosy Polaków zagranicą nie mają najmniejszego wpływu na wynik wyborów w kraju. Razem, z całego świata, te głosy znaczą tyle, co z jednego dużego powiatowego miasta. Prestiżowe znaczenie jest jednak znacznie większe.

"Atrybut" przepustką do Sejmu?

Z tej racji, przedstawicielom ugrupowań politycznych wypada pokazać się wśród rodaków zagranicą - uścisnąć spracowaną dłoń emigranta, powiedzieć coś miłego, obiecać gruszki na wierzbie. Tym razem jest nawet kandydat z "polskiego Londynu". To ów dzielny mąż, który podczas spotkania z Bronisławem Komorowskim w POSK-u, przed wyborami prezydenckimi, cisnął na stół przed ówczesnym marszałkiem Sejmu plastikowym atrybutem męskości. Być może to właśnie za swój bohaterski czyn znalazł się już na początku trzeciej dziesiątki tzw. Listy Warszawskiej - dla całkowitej jasności, to nie jest to lista PO.

d1w9240

Panu już dziękujemy...

Platforma Obywatelska przywykła już do wygrywania na Wyspach i może wierzy w regułę "do trzech razy sztuka". Teraz nie premier, ani prezydent, ale minister finansów i spraw zagranicznych szturmują Londyn. Akurat obaj potrafią tak wymówić peace, peas, oraz piece, że nikomu się nie skojarzy jak nie powinno i tak powiedzieć PiS, żeby się skojarzyło jak powinno - ale to nie gwarantuje sukcesu. Możliwe, że szans Platformy nie pogrzebie nawet krążący w internecie filmik, na którym trzech rosłych, czarnych ochroniarzy wypycha z Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego mężczyznę próbującego zadać pytanie wchodzącemu tam właśnie ministrowi Rostowskiemu.

Skądinąd ani pytanie (dlaczego minister unika debaty z Zytą Gilowską, gdy już było wiadomo, że p. Gilowska, jako członek RPP nie może uczestniczyć w politycznych debatach), ani jakieś pomruki Jacka Rostowskiego, nie robiły dobrego wrażenia. Reakcja ochroniarzy POSK-u mogła zaś potwierdzać to, co "wieść gminna" niesie od dawna - do Polskiego Ośrodka, Polakom wstęp surowo wzbroniony.

30 złotych na zmywaku

Tymczasem PiS chyba zamierza stoczyć "bitwę o Anglię", bo ma się niebawem pojawić już kolejny prominentny polityk tej partii - Mariusz Kamiński. Na razie nic nie słychać o "roboczych wizytach" kandydatów innych ugrupowań. Wcale zaś niewykluczone, że do części elektoratu, która jednak zechce spełnić obywatelski obowiązek, trafią hasła Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Te o potrzebie zbliżenia Polski do Europy pod względem płac, emerytur, a także opieki socjalnej, w tym dostępności żłobków i przedszkoli.

Postulat nadzwyczaj trafny. Z punktu widzenia emigrantów także. Byłby to niewątpliwie argument za powrotem do kraju. Wielu przy tym zadaje sobie pytanie - właściwie, dlaczego w Polsce nie ma płac na poziomie europejskim, skoro ceny są już od dawna. Często nawet powyżej. Miło byłoby posłuchać, jak SLD zamierza "ugryźć" ten temat. Najniższa stawka godzinowa na poziomie około 30 złotych (jeśli przemnożyć najniższą brytyjską - 5.93 funtów - przez wysoki ostatnio kurs dochodzący do 5 złotych za funta), to brzmi naprawdę nieźle.

Z rozmów z rodakami można natomiast wywnioskować, że w tych wyborach nie będzie raczej pobity poprzedni rekord - skądinąd procentowo mizerny, ale ze względu na małą ilość lokali wyborczych, optycznie imponujący.

Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy

d1w9240
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1w9240
Więcej tematów