Polscy budowlańcy: użyczani czy przemycani?
Tak ostro jeszcze polskich firm nie traktowano. Niemcy aresztowali szefów niemieckiego oddziału polskiej firmy budowlanej Polkat-Holding. Oskarżyli ich o przemyt nielegalnych pracowników, za co grozi do dziesięciu lat więzienia - informuje "Gazeta Wyborcza".
03.03.2004 | aktual.: 03.03.2004 08:08
Lista zarzutów, jakie przedstawiła Polakom prokuratura w Mannheim jest długa. Jej rzecznik Reinhard Hofmann wymienia: zorganizowany przemyt cudzoziemców, pomoc w nielegalnym pobycie cudzoziemców na terenie Niemiec, nielegalne użyczanie pracowników i wreszcie nieodprowadzanie składek socjalnych za pracowników - pisze gazeta.
Według prokuratury Polkat-Holding zawierał z miejscowymi firmami umowy o dzieło tylko dla zachowania pozorów. W rzeczywistości zaś użyczał tym firmom pracowników, co jest w Niemczech zabronione. Z tego względu wizy udzielone pracownikom na wykonanie konkretnej umowy o dzieło są nieważne, co z kolei jest podstawą do wysunięcia zarzutu zorganizowanego przemytu cudzoziemców. Hofmann twierdzi, że Polkat stosował te praktyki od dłuższego czasu - podaje "Gazeta Wyborcza".
Richard Pietrzyk z kancelarii Wendler-Tremml w Düsseldorfie, która od dziesięciu lat zajmuje się opieką prawną Polkatu i wielu innych polskich firm działających w Niemczech, odpiera te zarzuty. Jego zdaniem prawne rozróżnienie między odstąpieniem ("wypożyczeniem") pracownika a świadczeniem usługi przez polską firmę w ramach umowy o dzieło jest trudne - pisze gazeta.
Być może sprawa aresztowania kierownictwa Polkatu nie wyszłaby na jaw, gdyby nie Stowarzyszenie Polskich Przedsiębiorstw Usługowych (VdPD), które ostro reaguje na każdy przejaw dyskryminacji polskich firm w Niemczech. Nie mogąc się doczekać reakcji ze strony naszego Ministerstwa Gospodarki i MSZ, VdPD zainteresowało sprawą "Gazetę" - piszą jej dziennikarze. (PAP)