"Polsce raczej nie grozi autorytarny reżim bliźniaków"
Polsce raczej nie grozi "autorytarny reżim
bliźniaków", czego obawiają się liberalni komentatorzy nad Wisłą -
uważa niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" w opublikowanym w
poniedziałek komentarzu. Natomiast "Berliner Zeitung" uważa, że po
tej zmianie stosunki z Polską staną się jeszcze trudniejsze.
10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 14:16
"W Polsce żaden polityk nie mógł dotychczas rządzić przeciwko mediom, a bracia mają przeciwko sobie najważniejsze (tytuły). Trybunał konstytucyjny strzeże z wielką pewnością siebie podziału władz. PiS nie zdobył wśród gospodarczych tuzów i UE przyjaciół, próbując w przeszłości ograniczyć rolę zagranicznych inwestorów" - wyjaśnia warszawski korespondent "Sueddeutsche Zeitung" Thomas Urban.
Za najważniejsze komentator uważa jednak to, że Jarosław Kaczyński zostanie po raz pierwszy "osobiście skonfrontowany z realiami międzynarodowej polityki". "Polska jest w dużym stopniu skazana na środki z UE" - przypomina Urban. Dlatego należy wątpić w to, że Kaczyński może prowadzić "twardą politykę" wobec Berlina i Brukseli, jak obiecał to swoim zwolennikom. "Sukcesów w UE nie odnosi się za pomocą napinania mięśni, lecz dzięki gotowości do kompromisu" - tłumaczy "SZ".
Brat przyszłego premiera, prezydent Kaczyński dostrzegł, że świat różni się od wizerunku, jaki pielęgnuje się w "narodowo- katolickich środowiskach Polski" - podkreśla Urban. Lech Kaczyński poprawił stosunki z Niemcami i odszedł od eurosceptycznego stanowiska - dodaje autor komentarza. "Jego brat ma taki proces wewnętrznego odprężenia jeszcze przed sobą" - czytamy.
Urban nie wyklucza, że po zmianie swej roli, Jarosław Kaczyński z "polaryzującego polityka partyjnego" stanie się "odpowiedzialnym politykiem rządowym". "Obaj bracia udowodnili w przeszłości, że potrafią uprawiać pragmatyczną politykę" -konkluduje dziennikarz "Sueddeutsche Zeitung".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazwał odejście Kazimierza Marcinkiewicza "królewskim dramatem", który rozgrywał się za fasadą "barokowych formułek pożegnalnych". Zdaniem autora materiału, premier od jesieni kilkakrotnie wywołał niezadowolenie braci Kaczyńskich. Ważne decyzje personalne zapadały przy otwartym sporze - jak powołanie minister spraw zagranicznych Anny Fotygi, czy też ministra finansów Pawła Wojciechowskiego.
"Za spornymi decyzjami personalnymi krył się widocznie spór merytoryczny" - uważa komentator "FAZ". Tłumaczy, że Marcinkiewicz uważany jest za przedstawiciela liberalno-gospodarczego skrzydła w PiS. Jego "polityka konsolidacji" stawała się coraz trudniejsza, gdy do rządu weszły populistyczne partie Samoobrona i LPR.
Różnice widoczne były także w polityce zagranicznej i europejskiej - twierdzi "FAZ". "Pomimo eurosceptycznych zasad swojej partii, Marcinkiewicz prowadził pragmatyczną politykę wobec UE" - ocenia komentator. Różnił się także w podejściu do Gazociągu Północnego i sondował możliwości kompromisu z Niemcami. Jak twierdzi "FAZ", "Marcinkiewicz podobno krytykował prezydenta, gdy ten po opublikowaniu satyry na jego temat w niemieckim +Tageszeitung+ odwołał z powodów zdrowotnych spotkanie z panią kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacques'em Chirakiem" - czytamy.
"Bracia Kaczyńscy podzielili władzę między sobą" - napisał komentator wydawanej w Berlinie gazety "Berliner Zeitung". Charakteryzując Jarosława Kaczyńskiego, autor określa go m.in. mianem "samowładczego" i "odpornego na rady".
"Stosunki z Polską staną się po tej roszadzie jeszcze trudniejsze" - ocenia "Berliner Zeitung". "Kaczyńscy, którzy na arenie międzynarodowej tak bardzo obstają przy suwerenności Polski, sami działają niesuwerennie" - uważa komentator. Dowodem na to jest, jego zdaniem, "graniczące z manią prześladowczą" oburzenie na satyrę, która ukazała się w berlińskiej "Tageszeitung".
"Jarosław Kaczyński nie ma żadnego doświadczenia ani w pracy rządowej, ani na parkiecie międzynarodowym. I widocznie obaj (bracia) nie mają w swoim otoczeniu nikogo, kto chroniłby ich przed kompromitującymi wystąpieniami, jak w sporze o satyrę" - czytamy.
"Berliner Zeitung" podkreśla, że Lech Kaczyński zmienił się po objęciu urzędu - polepszył stosunki z Niemcami i odszedł od eurosceptycyzmu. "Nauczył się, że upór i wołanie na całe gardło o polskim patriotyzmie nie służą państwu i że w interesie Polski jest to, by nie irytować europejskich sąsiadów. Tej lekcji jego brat musi się jeszcze nauczyć" - czytamy w konkluzji komentarza w "Berliner Zeitung".
"Awans Kaczyńskiego nie jest dobrą wiadomością dla Europy" - ocenia komentator dziennika "Frankfurter Rundschau". "Obawy opozycji, że Polska z nieprzejednanym nowym szefem rządu może popaść w UE w jeszcze większą izolację, są uzasadnione. Na arenie międzynarodowej (Jarosław Kaczyński) będzie jeszcze silnej niż dotychczas domagał się uwzględnienia polskich interesów" - czytamy.
Jacek Lepiarz