"Polsce nie pozwolono na zgłoszenie swoich postulatów"
W "Sygnałach Dnia" premier Jarosław Kaczyński potwierdził, że podczas rozpoczynającego się w czwartek unijnego szczytu polska delegacja może zablokować prace nad wypracowaniem systemu liczenia głosów w Radzie Unii Europejskiej. Zaznaczył, że innym krajom pozwolono na zgłoszenie swoich postulatów do przyszłego traktatu konstytucyjnego, a Polsce - nie. Zapewnił, że Polska się na to nie zgodzi. Żeby nie wiem kto i co mówił, i jak nam groził - bo niestety, niektórzy nam grożą - to nie ma na co liczyć - powiedział premier.
19.06.2007 | aktual.: 19.06.2007 10:18
Jarosław Kaczyński powiedział w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że Polska jest gotowa do debaty na ten temat, ale jej propozycje muszą być traktowane na równi z propozycjami innych krajów.
Szef rządu zapewnił, że polska delegacja będzie dążyła do przeforsowania tak zwanego systemu pierwiastkowego jako korzystniejszego dla naszego kraju. W systemie tym głos każdego państwa jest obliczany na podstawie pierwiastka kwadratowego z jego liczby ludności. Polskie władze chcą, by zastąpił on system tzw. podwójnej większości. Premier uważa, że odwołuje się on do jasnej zasady, wedle której każdy obywatel ma taki sam wpływ na Unię Europejską.
Nie wiadomo jeszcze, kto będzie stał na czele polskiej delegacji podczas szczytu. Gość "Sygnałów" zaznaczył jednak, że prawdopodobnie do Brukseli poleci prezydent. W Baku podobną deklarację złożył prezydent Lech Kaczyński.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, krytyka polskich władz w niemieckiej prasie, jest szczera. W związku z polskimi propozycjami, w niektórych zachodnich, głównie niemieckich, mediach pojawiły się artykuły krytykujące polski rząd za dążenie - ich zdaniem - do zerwania brukselskiego szczytu. Zdaniem gościa "Sygnałów Dnia", w Polsce szerzono złudzenia co do przyjaznej dla Polski postawy Niemców. Szef rządu podkreślił, że sympatia Polaków do Niemców nie jest odwzajemniona.
Premier przypomniał, że to nasi zachodni sąsiedzi wyrządzili "nieprawdopodobne wręcz szkody" naszemu krajowi i "dopuścili się na Polakach niebywałych zbrodni". Jarosław Kaczyński zastrzegł przy tym, że nie twierdzi, iż Polacy powinni podtrzymywać resentymenty, a jedynie "patrzeć na świat realnie" i pamiętać, że "słabość ofiary nic nie daje".