Połowa zabitych rebeliantów to cywile?
W serii starć koło miasta Ramadi w zachodnim
Iraku wojska amerykańskie zabiły w niedzielę około 70 rebeliantów - podało dowództwo. Świadkowie mówią, że co najmniej 39 zabitych to cywile.
Do walk w pobliżu Ramadi, ogniska rebelii sunnickiej, doszło dzień po ogólnonarodowym referendum w sprawie nowej konstytucji, krytykowanej przez znaczną część sunnitów. W dniu referendum przydrożna bomba pułapka zabiła na przedmieściach Ramadi pięciu żołnierzy amerykańskich.
W niedzielę, gdy przeszło 20 Irakijczyków zgromadziło się tam wokół szczątków pojazdu, przy którym wybuchła bomba, zostali zaatakowani przez amerykańskie lotnictwo.
Dowództwo wojsk USA podało, że ludzie ci umieszczali nową bombę pułapkę w pobliżu wraku samochodu, w którym poprzedniego dnia zginęli Amerykanie. Dlatego z samolotu F-15 zrzucono na nich bombę precyzyjnie naprowadzaną na cel, zabijając około 20 osób. Komunikat amerykański nazywa je "terrorystami".
Kilku świadków twierdzi, że zabici to cywile, którzy zgromadzili się, żeby popatrzeć na szczątki pojazdu albo zabrać sobie jakąś jego część, jak to zwykle się dzieje, gdy rebelianci uszkodzą lub zniszczą amerykański pojazd wojskowy. Szijad Saad, miejscowy przywódca plemienny, powiedział, że śmierć poniosło 25 osób. Potwierdzają to inni świadkowie.
Do innego krwawego incydentu doszło we wsi Al-Bu Faradż. Według wojsk USA, grupa ludzi ostrzelała śmigłowiec bojowy Cobra, który pojawił się ich w pobliżu ich pozycji. Śmigłowiec odpowiedział ogniem i zabił około 10 osób. Pozostali schronili się w pobliskim domu i widziano, że wynoszą z niego broń. Wtedy samolot F/A-18 zrzucił na dom bombę, zabijając 40 rebeliantów.
Świadkowie mówią, że wśród zabitych było 14 cywilów. Twierdzą, że do zbombardowanego domu wniesiono mężczyznę, który został ranny podczas ostrzału z Cobry, i wówczas Amerykanie zaatakowali budynek.
Ramadi, stolica prowincji Anbar, leży 110 km na zachód od Bagdadu. Rebelianci kontrolują wiele dzielnic miasta i w sobotę bardzo niewiele osób głosowało tam w referendum, albo ze strachu przed zemstą ekstremistów, albo na znak odrzucenia konstytucji.
Żołnierz amerykańskiej piechoty morskiej poległ w sobotę w wybuchu bomby w mieście Saklawija, 75 km na zachód od Bagdadu. Ogółem od początku operacji irackiej w marcu 2003 roku zginęło w niej dotychczas co najmniej 1976 żołnierzy USA.