Połowa czeskich nauczycieli bije uczniów
Połowa czeskich nauczycieli przyznała, że w
czasie lekcji stosuje kary fizyczne - wynika z badań
przeprowadzonych przez Uniwersytet Karola, które opublikował dziennik "Lidove Noviny".
31.01.2005 12:55
Podobne badania przeprowadzone zostały przed dziesięciu laty. Sytuacja w ogóle się nie zmieniła. Nadal połowa nauczycieli stosuje kary fizyczne. Ta straszna liczba to pozostałość z czasów, kiedy w szkole wykorzystywało się rózgę. Takie stereotypy usuwa się ogromnie ciężko - powiedziała "Lidovym Novinom" autorka badań prof. Eva Vaniczkova, która zajmuje się wpływem kar fizycznych na psychikę dzieci.
Przyznający się do stosowania kar fizycznych pedagodzy tłumaczą się, że "puściły im nerwy". Najczęściej biją dzieci w głowę książką, ciągną za uszy, biją po rękach, rzucają kredą, ciągną z włosy, szczypią, albo wymierzają lekki policzek.
Jak wynika z badań, bardzo często sami rodzice proszą nauczycieli, aby dzieci nie oszczędzali. Jak trzeba - proszę przyłożyć - słyszą czescy pedagodzy. Według prof. Vaniczkovej kary fizyczne pozostawiają jednak w psychice dziecka głębokie, często niezatarte ślady i nie rozwiązują żadnego problemu wychowawczego.
Dane zaszokowały prezesa Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Zawodowych Karela Bartę. Jego zdaniem, zdecydowane kroki w celu naprawy sytuacji powinno podjąć czeskie ministerstwo szkolnictwa. Przyszli nauczyciele w czasie studiów wyższych praktycznie w ogóle nie uczą się jak zachowywać się w sytuacjach kryzysowych i konfliktowych - powiedział Barta.
Prof. Vaniczkova uważa, że niezbędne jest także szerzenie wśród pedagogów wiedzy o prawach dziecka. Z badań Vaniczkovej wynika, że Międzynarodową Kartę Praw Dziecka, która w Czechach obowiązuje od roku 1991, czytało zaledwie 15% nauczycieli.
Zbigniew Krzysztyniak