Polonezy "wyjadą" raz na zawsze z Policji?
Nadinspektor Arkadiusz Pawełczyk, zastępca komendanta głównego policji, zapowiedział, że ten rok będzie ostatnim, w którym służbę w policji pełnić będą Polonezy. Ta deklaracja przyprawiła o ból głowy niektórych oficerów odpowiedzialnych w komendach wojewódzkich za zamówienia publiczne - pisze dziennik "Polska".
22.01.2008 | aktual.: 22.01.2008 01:13
Na przykład gdańska KWP w ubiegłym roku sporo zainwestowała w unowocześnienie samochodów tej marki. Kosztem około 70 tys. zł zakupiono do Polonezów niemal 20 nowych instalacji gazowych . Co więcej, 50 tys. zł dotacji przekazał na ten cel wojewódzki fundusz ochrony środowiska i nie wiadomo, czy w przypadku tak wczesnej wymiany aut pieniędzy nie trzeba będzie zwrócić. Okazuje się też, że niepotrzebnie każda z instalacji musiała mieć aż 10-letnią gwarancję na bak gazu. Jeśli plan komendanta Pawełczyka ma się ziścić, wszystkie polonezy, te stare i te z nowymi instalacjami, pójdą pod młotek.
Nie jestem ich fanem. Już dawno powinny zniknąć z policji. Nie lubię jednak marnotrawstwa pieniędzy. Z ich sprzedaży nie zwróci się nawet koszt tych instalacji - komentuje jeden z gdańskich policjantów. "Polska" sprawdziła. Szans na pozbycie się tych aut z zyskiem nie ma. 10-letni Polonez z policyjnym rodowodem i instalacją gazową kosztuje około 1200 zł. To mniej więcej tyle, ile instalacja gazowa do tego auta. Jeśli policja wystawi tysiące takich aut na sprzedaż, ich wartość na rynku spadnie drastycznie.
Sami stróże prawa nie wierzą jednak specjalnie w zapewnienia swojego przełożonego. Ci, z którymi rozmawiał dziennik, uważają, że wymiana 20% wszystkich polskich radiowozów [tyle polonezów wciąż służy naszym funkcjonariuszom - red.] w ciągu roku jest niemożliwa. Na Pomorzu w policji jeździ 160 polonezów, czyli co szósty radiowóz w garnizonie. Faktycznie część z nich zamierzaliśmy wycofać z eksploatacji. Niektóre są jednak wciąż w całkiem dobrym stanie - wyjaśnia nadkomisarz Jan Kościuk, rzecznik pomorskiej KWP w Gdańsku.
Policja coraz częściej używa polonezów nie do ścigania przestępców, lecz np. transportowania techników kryminalistycznych czy doprowadzania do prokuratury zatrzymanych. Nikt rozsądny nie skieruje poloneza na autostradę. Są szybsze auta, jak choćby kilkuset konne Audi A6 - mówi jeden z pomorskich funkcjonariuszy. Poza tym KGP, zanim wyprzeda lub zezłomuje wszystkie polonezy, musi najpierw uporać się z największym przetargiem w historii polskiej policji - kupnem ponad 5 tys. pojazdów. Najpierw zaskarżyły go wszystkie firmy biorące w nim udział. Później sąd nakazał ponowne przeprowadzenie przetargu od samego początku. Chodzi o wielkie pieniądze - około 800 mln zł.
Wczoraj "Polska" skontaktowała się z Komendą Główną Policji w Warszawie. Chciała dowiedzieć się, jaki plan na tak szybkie pozbycie się tysięcy polonezów ma polska policja. Według słów nadinsp. Arkadiusza Pawełczyka, ma to przecież nastąpić bardzo szybko. "Sądzę, że komendant użył przenośni. Nie widzę powodów, aby wszystkie polonezy wycofywać od razu. Proszę o mejla z pytaniami. Postaram się dziś udzielić na nie odpowiedzi" - usłyszała redakcja od jednego z pracowników biura prasowego KGP. Do zamknięcia dzisiejszego wydania "Polski" - odpowiedzi nie było. (PAP)