Trafił na Polkę. Dała mu przykrą nauczkę
Taksówkarz z Hanoi wziął za kurs od polskiej turystki pięć razy więcej niż powinien. Polka zgłosiła oszustwo, a w efekcie nieuczciwy kierowca zapłacił wysoką grzywnę i ma przymusową przerwę od pracy. Zagraniczni turyści w Wietnamie coraz częściej padają ofiarami naciągaczy w taksówkach.
Polka zamówiła taksówkę z hotelu w dystrykcie Hoan Kiem w trakcie pobytu w Wietnamie w pierwszej połowie lipca - wyjaśnia portalvnexpress.net. Nasza rodaczka chciała dojechać do sąsiedniej aglomeracji Times City w dystrykcie Hai Ba Trung.
Tak też się stało. Kiedy przyszło do zapłaty, okazało się, że taksówkarz za kurs na dystansie 6 km zażądał od pani Małgorzaty nie 80 tys. đongów wietnamskich, ale aż 400 tys. (czyli równowartość ok. 82 zł zamiast nieco ponad 16 zł).
Polka nie odpuściła
Wcześniej nasza rodaczka w hotelu została poinformowana o wysokości opłaty, jakiej powinna się spodziewać, bo jest ona w tym regionie stała i zawarta w cennikach.
Polka zgłosiła oszustwo kierownikowi hotelu, który złożył oficjalną skargę. Sprawą zajęli się inspektorzy transportu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wyjaśniają portal, służby szybko namierzyły kierowcę. Mężczyzna przyznał się do oszukania pasażerki i zwrócił nadwyżkę z wziętych pieniędzy.
Dotkliwa kara. Branża turystyczna ma problem
Na tym jednak nie koniec. Inspektorzy z Hanoi nałożyli grzywnę na taksówkarza w wysokości 13,5 mln đongów wietnamskim (równowartość 580 dolarów, czyli ok. 2,8 tys. zł). Mężczyzna stracił też prawo jazdy na dwa miesiące i nie może wykonywać swojej pracy.
Od dłuższego czasu problemem jest oszukiwanie turystów w podobny sposób, co wpływa na reputację Wietnamu i jego kreowany przez władze wizerunek bezpiecznego i przyjaznego miejsca dla turystów - zauważa komentarzu angielskojęzyczny portal z tego kraju.
Czytaj też: Skandaliczne pamiątki w polskich kurortach