Polka leżała dwa dni we wraku. Obok ciała przyjaciół
Makabryczny wypadek z udziałem 20-latki polskiego pochodzenia w walijskim Cardiff. Młoda kobieta jechała z przyjaciółmi, kiedy ich auto wypadło z trasy i rozbiło się w lesie. Wrak z Sophie i jej zmarłymi znajomymi służby znalazły dopiero po dwóch dniach.
10.03.2023 | aktual.: 10.03.2023 14:40
Koszmarny wypadek wydarzył się w weekend na dwujezdniowej trasie w okolicach dzielnicy St Mellon w Cardiff. Pięcioro znajomych jechało do nocnego klubu w Newport. Samochód po wypadku utknął w zalesionym terenie w pobliżu drogi. Przez niemal dwa dni (46 godzin) Polki była uwięziona w rozbitym aucie.
"Nie miała możliwości sięgnięcia po telefon"
Pracująca do tej pory w banku Sophie jest jedną z dwóch osób, które przeżyły horror. - Córka jest nie do poznania ze względu na obrażenia, których doznała - powiedziała w rozmowie z "The Sun" pani Anna, jej matka. Dodała, że stan 20-latki jest krytyczny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ma złamania czaszki i kręgosłupa, a lekarze stwierdzili też wylew krwi do mózgu - dodała Polka. Mama 20-latki uważa, że tak rozległe obrażenia to wynik długiego uwięzienia w pasach bezpieczeństwa, a wrak volkswagena był pochylony pod ostrym kątem przez kilkadziesiąt godzin.
Jak wyjaśniła kobieta, jej córka po odnalezieniu miała ataki paniki. - Jest w szoku. Była w samochodzie tyle czasu z ciałami. Nie miała możliwości sięgnięcia po telefon. To za dużo dla każdego - zauważyła.
Koszmarny wypadek. Policja nie komentuje
W wypadku zginęło troje znajomych Sophie: dwoje w wieku 21 lat i 24-latek. Brytyjskie media pytają, jak to możliwe, że znalezienie samochodu zajęło tak dużo czasu, tym bardziej, że według słów pani Anny troje ofiar wypadku miało szansę na przeżycie, gdyby pomoc nadeszła szybciej.
- Nie mogę zrozumieć, jak do tego doszło. Policjanci pieszo przeszukali okolicę, ale nic nie znaleźli. To było przy głównej drodze, obok ronda i naprzeciwko centrum ogrodniczego. To nie ma sensu - stwierdziła Polka.
- Kiedy dotarłam na miejsce wypadku, było tam 40 funkcjonariuszy. Gdzie byli w sobotę, kiedy po raz pierwszy zgłosiłam zaginięcie Sophie? - zapytała.
Zastępca komendanta policji w Gwent Mark Hoborough nie skomntował tych zarzutów. - To niezwykle smutna sytuacja, a nasze myśli są z rodzinami i przyjaciółmi każdej z tych młodych osób - powiedział reporterom "The Mirror".
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Zobacz także