Polityczny desant na ZOZ‑y
Kilka tysięcy polityków wybiera się do rad nadzorczych szpitali i przychodni. Desant ma im umożliwić szykowana ustawa o restrukturyzacji ZOZ-ów. Działacze partyjni wszystkich szczebli już się zapisują na kursy dające stosowne uprawnienia - pisze "Gazeta Wyborcza".
04.03.2004 | aktual.: 04.03.2004 09:34
Dziś publiczne placówki zdrowia mają rady społeczne. Większość z nich jest powołana przez sejmiki samorządowe i lokalne rady (miejskie i powiatowe). W radach społecznych szpitali i przychodni zasiadają głównie politycy lokalni, ale nie brakuje i parlamentarzystów - zauważa dziennik.
Wedle projektu Ministerstwa Zdrowia szpitale i przychodnie staną się "spółkami użyteczności publicznej", a te mają rady nadzorcze, którym za posiedzenia dobrze się płaci - tak jak w "zwykłych" spółkach prawa handlowego - podkreśla "Gazeta".
Ponieważ trzy czwarte członków tych płatnych rad będą powoływać właściciele szpitali i przychodni - a więc najczęściej te same sejmiki i lokalne samorządy - można się spodziewać, że i tu nie zabraknie "swoich" polityków - komentuje "GW". (PAP)