Polityczna spirala antymigrancyjnej eskalacji [OPINIA]

Sytuacja międzynarodowa, rozbujane emocje społeczne w Polsce, a także interes polityczny PiS i Konfederacji — wszystko to sprawia, że eskalacja sytuacji na granicy będzie tylko się pogłębiać. Donald Tusk wybrał zaś drogę, która może to tylko przyspieszyć i wzmocnić, a wcale nie pomoże sondażowo (i wyborczo) Koalicji Obywatelskiej - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.

Donald Tusk
Warszawa, 20.06.2025. Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej w ogrodach Kancelarii Prezesa Rady Ministr�w w Warszawie, 20 bm. Premier og�osi� decyzj� o powo�aniu dotychczasowego ministra ds. Unii Europejskiej Adama Sz�apki na stanowisko rzecznika rz�du. (pn/awol) PAP/Piotr Nowak
Piotr Nowak
briefing prasowy, konferencja, KPRM, polityk, polityka, prasowa, premierDonald Tusk
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Nowak
Tomasz P. Terlikowski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Kryzys migracyjny, ograniczenia i kontrole w ruchu nadgranicznym, ale i stale zwiększająca się liczba migrantów - zostaną z nami na stałe. Tak jak na stałe (a przynajmniej na dającą się przewidzieć przyszłość) zostaną z nami ruchy antymigranckie, które na rzekomej obronie tożsamości narodowej i granic, będą budowały swój kapitał polityczny.

Wszystko wskazuje też na to, że partie mainstreamowe zamiast próbować wypracowywać własny program migracyjny, sensownie pracować z tym, co nieuniknione i budować procedury kontroli i integracji, będą - co dla nich wygodniejsze, choć jak się zdaje niebezpieczne dla państwa i społeczeństwa - szły w kierunku wyznaczonym raczej przez antymigranckich populistów niż w szukanie alternatywnych rozwiązań, zaspokajanie emocji rozbudzonych przez skrajne ruchy.

Polityczne złoto prawicy i brak alternatywy

To zresztą już widać. Gdy pojawił się Ruch Kontroli Granic, gdy w mediach politycy najpierw Konfederacji - a później PiS, zaczęli podgrzewać temat, gdy zaczęto kolportować filmiki przedstawiające rzekomą inwazję (rzekomą, bo często oglądać na nich można było zespoły afrykańskie, legalnie przebywających w Polsce studentów czy po prostu polskich obywateli o innym kolorze skóry), gdy zaczęto podgrzewać temat niemieckich kontroli i zawracania przez tamtejsze władze migrantów - odpowiedzią koalicji rządzącej było… wprowadzenie kontroli na granicach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kontrole na granicy z Niemcami. Decyzja rządu podzieliła mieszkańców Szczecina

Retoryka obrony granic, ochrony przed migrantami i symetrycznych odpowiedzi na działania Niemców wygrała z potrzebą realnych działań.

Te decyzje i słowa - i to też jest poważny problem - legitymizują zaś zarzuty opozycji i czynią z nich realny temat. Jeśli premier rządu wprowadza kontrole, jeśli jego ministrowie mówią o kryzysie, to znaczy, że on jest. Rację więc miała opozycja.

I nawet trudno się dziwić takim działaniom. Decyzje Donalda Tuska to najprostsza z możliwych reakcji na "polityczne złoto", jakie w ręce dostała antymigracyjna prawica. Lęk (umiejętnie podsycany przez media społecznościowe, nie bez udziału Federacji Rosyjskiej) u części społeczeństwa jest realny. Tak jak realna jest niechęć do migrantów (głównie ukraińskich, ale także gruzińskich - o tych z Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej nie wspominając).

Emocje antyniemieckie (podsycane przez decyzje kanclerza Mertza, który dla odmiany zaspokaja emocje i lęki swoich wyborców), także są dość proste do rozkręcenia i w takiej sytuacji trudno nic nie zrobić.

Zyski dla prawicy, straty dla władzy

Najprostszym rozwiązaniem jest więc zaspokojenie postulatów stawianych przez opozycję i wprowadzenie kontroli w ruchu granicznym. Tyle że to - wbrew nadziejom koalicji - niewiele jej da. A niewiele jej da, bo po pierwsze zostanie (nie bez racji) przedstawione jako działalność reaktywna wobec postulatów opozycji (czyli da punkty PiS i Konfederacji, a nie Koalicji Obywatelskiej).

Po drugie, wbrew pozorom wcale nie rozwiąże problemu materiałów i zarzutów, bo zaraz po tym, jak wprowadzone zostaną ograniczenia w ruchu, pojawi się (już się pojawił, a wystarczy śledzić media społecznościowe posła Dariusza Mateckiego, żeby to wiedzieć) postulat kontroli zielonej granicy.

A później - kto wie - może nawet budowy mury analogicznego do tego na granicy polsko-białoruskiej? Jeśli rząd będzie te postulaty realizował, to i tak nic nie zyska, bo… tu wracamy do początku tego rozumowania, bo to będzie działanie reaktywne. Punkty uzyska więc prawicowa opozycja, a nie władza.

Tyle że to wcale nie jest koniec trudności, jakie stają przed obecną ekipą. O ile bowiem zyski polityczne z decyzji o rozmaitych ograniczeniach, odniesie opozycja, to starty dotkną koalicję. A te wbrew pozorom będą też dość mocne. Mieszkańcy terenów nadgranicznych często pracują po drugiej stronie granicy i kolejne kontrole to im właśnie utrudnią życie. Kto będzie winny?

Oczywiście emocje będą kierowane przeciwko Ruchowi Ochrony Granic, ale także przeciwko rządowi, który mu uległ. Kierowcy, firmy transportowe i zwykli turyści także będą kląć w korkach na władzę, która pewne decyzje podjęła. A im dłużej będzie to trwać, tym będzie gorzej, bo straty ekonomiczne będą coraz bardziej realne. Opozycja zaś - co jest jej wilczym prawem, nawet jeśli nie służy to ani państwu, ani społeczeństwu - nie będzie odpuszczać. Spirala eskalacji może się więc tylko nakręcać.

Będzie tylko trudniej

Fikcją jest zapewnianie, że temat minie. Oczywiście, jak każda emocjonalna fala medialno-polityczna, może się trochę cofnąć, ale… nie na długo, bo pewne zjawiska społeczne i polityczne się nie cofają. I tak nikt nie jest w stanie - jako dziennikarz i publicysta, a nie jako polityk, ja mogę to powiedzieć otwarcie - zatrzymać fali migracyjnej. Dlaczego? Powodów jest wiele.

Zacznijmy od tych najbardziej cynicznych: otóż dlatego, że kryzysy migracyjne, niszczenie solidarności europejskiej opłaca się i Rosji i Białorusi, a to oznacza, że oni będą wpuszczać migrantów przez granice.

Po drugie emocja promigracyjna wygasła już w społeczeństwach zachodnich, i tam również działają silne ruchu antymigranckie (wbrew pozorom nie tylko prawicowe, ale również liberalne, a nawet lewicowe), a mainstreamowi politycy przyjęli dokładnie taką samą politykę, jak nasi politycy w Polsce, i realizują część ich agendy.

Niemcy (ale także inne kraje) będą więc odsyłać (zgodnie lub nie z faktami) migrantów, a kolejne kontrole będą wprowadzane. Interesy polityków w różnych krajach są tu realnie sprzeczne, a spychanie problemu na innych i pozorowanie działania jest zawsze najskuteczniejsze emocjonalnie. Jeśli więc ktoś sądzi, że problem nagle się skończy, to albo się myli - albo kłamie.

Po trzecie wreszcie zmiany klimatyczne, upadek kolejnych państwa, realna gigantyczna bieda, ale także media społecznościowe, które dają ludziom w krajach Globalnego Południa często złudną nadzieję na lepsze życie, sprawiają, że kolejne fale uciekinierów (szczególnie, że naprawdę nie próbujemy rozwiązywać sytuacji na miejscu) będą docierać do wybrzeży Europy albo do granicy krajów unijnych sąsiadujących z Rosją i Białorusią.

Jakby tego było mało, zatrzymanie (i tak niemożliwe) tego procesu wcale się nam się nie opłaca, bo już teraz całkiem sporo z usług w wielu miastach Polski istnieje tylko dzięki migrantom. Taksówkarze, dostawcy jedzenia, pracownicy sieciowych restauracji, ale także lekarze i pielęgniarki, coraz częściej są właśnie legalnymi migrantami lub uchodźcami. I o tym także trzeba pamiętać.

Migracja jest z perspektywy ekonomicznej i społecznej dla nas konieczna. Jeśli można i trzeba o czymś dyskutować, to o jej modelu - a nie o zatrzymaniu.

Zmiana epoki politycznej

Taka debata jest jednak niemal niemożliwa, bo polska klasa polityczna (także większość obozu władzy) żyje w poprzedniej epoce politycznej, a jeśli z czegoś korzysta skutecznie, to jedynie z możliwości, jakie dają media społecznościowe. Szukanie rozwiązań oznacza przyjęcie do wiadomości, że czas starej polityki już minął.

Główny spór wcale nie toczy się na linii PO PiS, ale na linii antymigranccy i wrodzy pewnym fundamentalnym zasadom i prawom, wyrastającym z chrześcijańskiej i oświeceniowej koncepcji praw człowieka.

Z drugiej strony są ci, którzy chcą zachować dziedzictwo Zachodu (czyli właśnie dziedzictwo praw człowieka). Ten podział wcale nie rysuje się między prawicą a koalicją, bo wiele z wypowiedzi i decyzji rządzących także jest populistycznych i niezgodna z prawami człowieka.

Nie jest też tak - i o tym też warto przypominać, by uniemożliwić tworzenie fałszywej wersji opisu rzeczywistości w nowym jej wydaniu - że po jednej stronie są zwolennicy nieograniczonej migracji i niszczenia tożsamości, a po drugiej jej obrońcy, bo… obroną tożsamości jest także walka o to, żebyśmy zachowali świadomość znaczenia godności osoby ludzkiej i poczucie solidarności.

Odmowa uczestnictwa w tych fałszywych dychotomiach jest pierwszym krokiem. Następnym jest jasne wskazanie, że zamiast wywoływać histerię, trzeba budować sensowny program przyjmowania migrantów i ich integracji (Centra Integracji Cudzoziemców, wymyślone przez PiS, to był naprawdę krok w dobrym kierunku).

Zmian migracyjnych nie unikniemy, możemy się tylko na nie przygotować i kontrolować (zawsze w ograniczonym stopniu) pewne procesy. Jeśli ktoś mówi, coś innego, to… uprawia partyjną propagandę (w rozmaitych kierunkach), która owszem dobrze się sprzedaje, ale z rzeczywistością nie ma wiele wspólnego.

Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski

Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Tyle kosztowało sprowadzanie Sebastiana M. z Dubaju. Policja ujawnia
Tyle kosztowało sprowadzanie Sebastiana M. z Dubaju. Policja ujawnia
"NATO stoi w obliczu zagrożeń". Minister z Finlandii ostrzega
"NATO stoi w obliczu zagrożeń". Minister z Finlandii ostrzega
Większe wsparcie militarne dla Ukrainy. Hegseth zapowiada "siłę ognia"
Większe wsparcie militarne dla Ukrainy. Hegseth zapowiada "siłę ognia"
Trump ukaże Hiszpanię? Chodzi o wydatki na wojsko
Trump ukaże Hiszpanię? Chodzi o wydatki na wojsko
Koniec futrzarskich hodowli? Projekt wraca do komisji w Sejmie
Koniec futrzarskich hodowli? Projekt wraca do komisji w Sejmie
Kiedy "mur antydronowy" zacznie działać? Media ujawniają
Kiedy "mur antydronowy" zacznie działać? Media ujawniają
Prezydent Syrii u Putina. AFP: Chce deportacji Baszara al-Asada
Prezydent Syrii u Putina. AFP: Chce deportacji Baszara al-Asada
Emocjonalne słowa Moniki Olejnik. Poruszyła rodzinną historię
Emocjonalne słowa Moniki Olejnik. Poruszyła rodzinną historię
Bunt w Pentagonie. Dziennikarze wyszli w proteście
Bunt w Pentagonie. Dziennikarze wyszli w proteście
Posłanka PiS urodziła córkę. Pokazała zdjęcie
Posłanka PiS urodziła córkę. Pokazała zdjęcie
Thomas Rose zaprzysiężony na nowego ambasadora USA w Polsce
Thomas Rose zaprzysiężony na nowego ambasadora USA w Polsce