Politycy z dystansem podchodzą do sondaży
Zarówno politycy koalicji, jak i opozycji z
dystansem podchodzą do sondaży, które pokazują, że notowania PO
zmniejszyły się o 8 punktów procentowych, zaś w wyborach prezydenckich
największe szanse miałby obecny premier Donald Tusk i były szef
rządu Kazimierz Marcinkiewicz.
"Rzeczpospolita" opublikowała sondaż Gfk Polonia, z którego wynika, że na PO chciałoby głosować 41% ankietowanych, co oznacza spadek poparcia w stosunku do notowań tej partii sprzed dwóch tygodni o 8 punktów procentowych. PiS, według sondażu, ma 20% poparcie, czyli o 3 punkty więcej niż dwa tygodnie temu. Do Sejmu weszłoby jeszcze SLD z 5% poparciem (bez zmian), poza parlamentem znalazłoby się PSL z 3% zwolenników.
Z kolei "Gazeta Wyborcza" opublikowała sondaż, z którego wynika, że na Donalda Tuska w wyborach prezydenckich chciałoby głosować 19% ankietowanych, na drugim miejscu byłby Kazimierz Marcinkiewicz - 13 procent. Na dziennikarza Tomasza Lisa i Włodzimierza Cimoszewicza zagłosowałoby po 9% respondentów. Z kolei obecny prezydent Lech Kaczyński otrzymałby 8% głosów.
Jest takie powiedzenie socjologów, jeden wynik nie wynik - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany przez dziennikarzy w Sejmie o badanie pokazujące spadek poparcia dla PO. W podobny sposób skomentował wyniki sondażu prezydenckiego. W 2010 roku zobaczymy, jak to będzie wyglądało. Ja przypomnę, że w jednym sondaży na początku 2005 roku obecny prezydent miał 4% poparcia - dodał Kaczyński.
Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski zaznaczył, że sondaże pokazują tylko i wyłącznie tendencje, które nie są dla PO żadną wyrocznią. Robimy swoje, ale bardzo cieszy nas silna pozycja pana premiera (w sondażu prezydenckim) - podkreślił.
Jego zdaniem, jeżeli chodzi o poparcie dla partii, to trudno powiedzieć, czy PO jest teraz w fazie "wznoszącej czy też wręcz odwrotnie". Jak zaznaczył, za kilka dni sondaże mogą być zupełnie inne. Przytoczył też niedawne badanie przeprowadzone przez CBOS, które - jak mówił - wskazuje na poparcie 56% Polaków dla Platformy. Zróbmy z tych sondaży średnią w takim razie, one różnią się zaledwie kilkoma dniami - podkreślił Dzikowski.
Pozycja premiera jest znakomita jako lidera partii i rządu, a jeżeli chodzi o Platformę Obywatelską, to ma się naprawdę dobrze - oświadczył wiceszef klubu PO. Nie przywiązujemy zbytniej wagi (do sondaży), najważniejsze jest to, że nadal bardzo duża grupa Polaków nam ufa i wierzę, że ich nie zawiedziemy - zaznaczył.
Z kolei jak powiedział szef klubu PSL Stanisław Żelichowski, ponieważ oficjalna wersja jest taka, że Tusk nie będzie startował w wyborach prezydenckich, więc trudno mu się wypowiadać na temat dużego poparcia dla niego w sondażu. Podkreślił, że premier ma pilne zadania jako szef rządu, a wykonanie ich zbiegnie się w czasie z kampanią, więc - jak dodał - nie wie czy start w wyborach byłby w ogóle możliwy.
Polska jest krajem prawie 40-milionowym i można w nim znaleźć kilku dobrych kandydatów na prezydenta - dodał. Żelichowski ma też wątpliwości, czy Tusk czułby się dobrze w roli głowy państwa ze względu na charakter tego stanowiska.
Odnosząc się do notowań partii, szef klubu PSL powiedział, że "takie badania są dla niego niewiarygodne, bo w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych w porównaniu z prognozami, PSL był niedoszacowany aż o 300 procent". Do wyborów jest daleko, do przewidywań należy podchodzić spokojnie - ocenił.
Także szef SLD i klubu poselskiego Lewicy Wojciech Olejniczak podkreśla, że do wyborów są jeszcze dwa lata, a do tego czasu na polskiej scenie politycznej może się wiele zmienić. Nie warto przywiązywać się dziś do sondaży. Jest tak długi okres przed wyborami, zarówno samorządowymi, prezydenckimi, jak i parlamentarnymi, będą jeszcze duże zmiany - komentował Olejniczak. Przypomniał, że jeszcze kilka miesięcy temu na szczycie popularności był minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Widać, jak łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Niedawno Ziobro był na czele, dzisiaj jest już bardzo nisko - podkreślił Olejniczak. Zapewnił, że lewica w wyborach do 2010 roku wystawi swojego kandydata na prezydenta, ale o tym, kto nim będzie zdecydują dopiero członkowie SLD.