Politycy SLD: nie damy się szantażować
Politycy SLD podkreślają, że nie dadzą się
szantażować i że nawet w polityce trzeba zachowywać się etycznie.
24.01.2004 13:45
Poseł SLD Piotr Gadzinowski powiedział w sobotę dziennikarzom, że Roman Jagieliński przedstawił rządowi listę stanowisk w administracji, w zamian za które jest gotowy udzielić poparcia rządzącej koalicji. Nie uzyskawszy jednak obietnicy spełniania tych warunków, jego koło Partii Ludowo-Demokratycznej wyszło z koalicji parlamentarnej SLD-UP.
W piątek powstał w Sejmie na bazie PLD nowy Federacyjny Klub Parlamentarny, dzięki którego głosom rządząca koalicja przegrała ważne głosowanie nad senackimi poprawkami do budżetu.
Wiceszef SLD Andrzej Celiński powiedział w sobotę dziennikarzom, że partie odpowiedzialne za kraj, takie jak SLD, nie mogą ulegać żądaniom pretendentów do rządowych stanowisk.
"Grzechem wobec państwa polskiego byłoby prowadzić rozmowy z ludźmi, którzy mają w oczach pieniądze, a nie dobro kraju, którzy poza własnym indywidualnym interesem nie widzą żadnego innego powodu, żeby uczestniczyć w życiu publicznym" - dodał.
Z kolei wiceszef klubu SLD Wiesław Kaczmarek uważa, że taki szybki interes, jaki próbował zrobić Roman Jagieliński, jest nieetyczny. "Jeśli w ogóle można mówić o etyce w polityce" - powiedział.
Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch zapewnił, że rząd nie da się szantażować. Przyznał, że teraz najważniejszy jest plan Hausnera i Sojusz będzie szukał dla niego poparcia u wszystkich odpowiedzialnych ugrupowań. Tu wskazał m.in. na PO.
Dodał jednak, że po piątkowych głosowaniach rodzą się wątpliwości, czy Platforma chce być bardziej populistyczna niż Samoobrona, czy chce realizować swoje słowa o odpowiedzialności za państwo.