Politycy SLD: Kwaśniewski byłby dobrym przywódcą Sojuszu
Aleksander Kwaśniewski na czele Sojuszu to dobry pomysł - politycy SLD, z którymi rozmawiała PAP, są zgodni. Jest jednak pytanie - czy prezydent chciałby partii przewodzić.
Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Aleksander Kwaśniewski nie wyklucza, że jeśli w 2005 roku SLD przegra wybory parlamentarne, stanie na czele lewicy. "Prezydent Aleksander Kwaśniewski w nieoficjalnej rozmowie na początku grudnia miał powiedzieć, że po wyborach parlamentarnych w 2005 roku przypuszczalnie trzeba będzie 'pozbierać' szczątki partii lewicowej. Dał też do zrozumienia, że mógłby wziąć na siebie rolę odnowiciela lewicy" - pisze dziennik.
Sekretarz generalny SLD Marek Dyduch powiedział, że jest bardzo sceptyczny co do informacji zamieszczonych w dzienniku. "To są spekulacje i nie sądzę, żeby miały dziś jakiekolwiek podłoże racjonalne" - podkreślił. Jak ocenił, Kwaśniewski nigdy nie dał sygnału czy sugestii, że chciałby stanąć na czele SLD.
Dyduch uważa jednak, że prezydent ma w sobie tyle cech przywódczych, że byłby dobrym liderem Sojuszu. "Ale zakładam, że nie przewiduje w tej chwili takiego rozstrzygnięcia" - dodał.
Także wicemarszałek Senatu Ryszard Jarzembowski jest zdania, że informacje podane przez "Rz" to spekulacje. Podkreślił jednak, że gdyby po wyborach Kwaśniewski zasilił szeregi lewicy, "byłoby to dla interesów lewicy najlepsze wyjście". "To byłby z jego strony ogromny gest dla Polski, bo ona potrzebuje lewicy" - dodał.
"Prezydent to osobowość ogromnego formatu i gdyby wrócił na łono SLD, to z całą pewnością byłoby to ogromne wzmocnienie, dodanie siły i być może nowego ducha. Zwrócenie się myślami ku Kwaśniewskiemu byłoby bardzo cenne dla SLD" - ocenił Jarzembowski.
Wicemarszałek zaznaczył, że nie mówi o Kwaśniewskim jak o liderze, bo nie wie, czy on chciałby być szefem. Przypomniał także, że "póki co, przewodniczącym jest Leszek Miller".
Z kolei według podkarpackiego barona SLD Krzysztofa Martensa, ewentualne liderowanie przez Kwaśniewskiego, to najbardziej interesująca z wersji przyszłości. "Ja czułbym się dobrze w partii, którą przewodniczyłby były prezydent" - dodał. Jak ocenił, Kwaśniewski ma charyzmę, jest szanowany. "A to jest niezwykle potrzebne w tej chwili, bo konieczna jest nam odnowa i potrzebni są ludzie, którzy obudziliby nadzieję" - podkreślił.
Zdaniem Martensa, bez względu na to, czy SLD wygra wybory w 2005, czy przegra, Kwaśniewski powinien objąć kierownictwo partii. "Potrzebna jest świeżość, więc w każdym przypadku byłby to dobry pomysł" - ocenił. Dodał jednak, że najgorsze byłoby "gdyby Kwaśniewski miałby być zbawcą, który zbiera resztki po pogromie". "Prezydent byłby lekarstwem, ale z resztek nie da się stworzyć czegoś mocnego" - uważa szef podkarpackiego SLD.
Zaznaczył także, że nie podoba mu się wersja, że kiedy "wszystko ma się rozpaść, przychodzi Kwaśniewski jako jedyna szansa dla poturbowanych lewicowców". "To powinna być wspólna decyzja i prezydenta, i partii, by połączyć siły i wspólnie odbudować lewicę. Nie po pogromie, ale po kontrolowanej porażce, do której dążymy w sposób mało roztropny" - powiedział podkarpacki baron Sojuszu.